Strony

sobota, 19 stycznia 2013

Głos Indian: CZARNE WZGÓRZA NIE SĄ NA SPRZEDAŻ wywiad z Edgarem Bear Runner


The Black Hills, Czarne Wzgórza, przyznano Indianom Lakota traktatem z Fortu Laramie w 1868 roku. Jednak już w roku 1874 odkryto na ich terenie złoto i rozpoczęła się jakże powszechna gorączka w poszukiwaniu tego metalu. Jako że Indianie przeciwstawili się intruzom, do obrony górników rząd USA wysłał wojsko. Później wielokrotnie próbowano przekonać Lakotów do zrezygnowania z Czarnych Wzgórz, lecz bez rezultatu. W tej sytuacji w 1877 r. Kongres zatwierdził aneksję Czarnych Wzgórz. Od tamtej pory Indianie Lakota nieustannie walczą o zwrócenie im świetych dla nich terenów i mimo tego, że prawa do nich zostaly im oficjalnie przyznane, nie zrobiono nic, by im Czarne Wzgórza zwrócić. Zamiast tego rzad próbował, i nadal próbuje, zrekompensować Lakotom utratę świętych ziem pieniędzmi. Ale Lakoci nie chcą pieniędzy, chcą odzyskać Czarne Wzgórza.
Sprawa Czarnych Wzgórz znalazła już oddźwięk w Organizacji Narodów Zjednoczonych, była też przedmiotem jednego z warsztatów podczas tegorocznego Euromeetingu (Berlin, 2-6.08.97), gdzie prezentowali ją Milo Yellow Hair, wiceprzewodniczący Narodu Lakotów Oglala oraz Edgar Bear Runner.
Edgar Bear Runner jest wnukiem Samuela Rocka, który jako szesnastolatek walczył u boku Szalonego Konia w bitwie nad Little Big Horn, która zakończyła polityczną i wojskową karierę generała Custera. Edgar urodził się i wychował w rezerwacie Pine Ridge w Dakocie Płd. i obecnie jest znanym aktywistą walki o prawa człowieka i poprawę warunków bytowych swego narodu. Będąc antykolonialistą, mocno wierzy w suwerenność ludów tubylczych. Podczas "rządow terroru" Dicka Wilsona w latach 70. rodzina Edgara, której wszyscy członkowie należeli do "tradycjonalistów" i sympatyzowali z Ruchem Indian Amerykańskich (AIM), była jedną z najbardziej prześladowanych przez FBI i bojówki "goons" Wilsona.
Sam Edgar brał bezpośredni udział w takich wydarzeniach, jak okupacja budynku Biura ds. Indian w Waszyngtonie w 1972 r., spalenie budynku sądu w Custer, w Dakocie Płd., okupacja Wounded Knee w roku 1973, zamieszki w budynku sądu w Sioux Falls w Dakocie Płd. w 1974 r., "incydent"-strzelaninia w Oglala 26.06.1975 r. oraz w licznych pokojowych demonstracjach antyrasistowskich i o prawa tubylcze. To między innymi dzięki niemu we wrześniu 1996 r. rada plemienna Pine Ridge uchwaliła rezolucję popierającą wysiłki o odzyskanie wolności dla uwięzionego juz blisko 22 lata Leonarda Peltiera. Obecnie, wraz z innymi członkami Komitetu Obrony Leonarda Peltiera, organizuje delegację członków starszyzny i rady plemiennej do Białego Domu i współpracuje z fundacją Ocalić Dzieci, której zadaniem jest niesienie pomocy biednym rodzinom z Pine Ridge i innych społeczności Lakotów. Do Europy przyjechał po raz pierwszy.


- Czym jest dla Ciebie i czym spowodowana została ta wizyta?

Jest to dla mnie podróż podczas której występuje w obronie praw człowieka. W roku 1868 podpisaliśmy z rządem USA traktat i to rząd nie wywiązał się ze swojej części. Stąd te wszystkie sprawy w sądzie. Szczególnie sprawa Czarnych Wzgórz jest w sądzie od bardzo dawna. My nie chcemy pieniędzy. Obecnie z powodu naszej odmowy wzięcia pieniędzy z 17 mln zrobiło się ponad 500, ale za żadną cenę nie zrezygnujemy z Czarnych Wzgórz.

- Co jest takiego specjalnego i charakterystycznego dla Czarnych Wzgórz, że nie chcecie ich oddać za żadną cenę?

Od niepamiętnych czasów Czarne Wzgórza były dla nas świętymi Czarnymi Wzgórzami, tam moi ludzie zawsze udawali się modlić... tak zresztą jest i obecnie. Nasza religia jest oparta na modlitwie, zazwyczaj udajemy się na wysokie wzgórze i pościmy przez cztery dni. Nie wiem dokładnie od kiedy, ale jak mi mówiono, moi ludzie zawsze się tam modlili. Tam panuje specyficzna atmosfera, bardzo duchowa, którą można wyczuć przejeżdżając tylko przez tereny Czarnych Wzgórz. To bardzo piękne miejsce...

- Jak wygląda obecnie sytuacja w Twoim rezerwacie?

Warunki życia... obecnie mamy 38 tysięcy prawnie uznawanych członków Narodu Oglala, a kolejne 76 tysięcy ubiega się o przyznanie im takiego prawa. Z tych 38 tysięcy, 16 to młodzież poniżej szesnastego roku życia. Prawdopodobnie około 90% ogółu stanowią bezrobotni, a 5% pracuje na stanowiskach rządu stanowego, federalnego bądź plemiennego. Nie jesteśmy społeczeństwem kapitalistycznym, nie mamy żadnego przemyslu, żadnego... Bardzo trudno w naszym rezerwacie o pracę.

- Jak wygląda obecnie sprawa tradycji?

Tradycje odżywają, ludzie stają się ponownie częścią żywej kultury. Na przykład w latach 70. nie było to ani możliwe, ani widoczne. Udział w jakichkolwiek ceremoniach byl nielegalny, było to zabronione przez rząd federalny; nie mogliśmy brać udziału w ceremoniach, a gdy to robiliśmy, trafialiśmy do więzień, nawet ludzie mocy (medicine men). Kiedyś było bardzo źle, lecz teraz to się zmieniło. Nasze dzieci, dziewczynki i chłopcy, tańczą i biorą udział w ceremoniach duchowych i religijnych. Nasi młodzi ludzie czerpią dumę ze swojej kultury.

- Jaki jest Wasz status polityczny?

Rząd, prezydent Clinton zaprosił przedstawicieli wszystkich plemion, chcąc rozpocząć z nimi rozmowy na zasadzie "naród z narodem". Podjął tę inicjatywę, lecz jak dotąd nie wyniknęło z tego nic produktywnego.

- Obecnie zajmujesz się...

W październiku zabieram grupę tancerzy, tradycyjnej młodzieży z naszego rezerwatu oraz członków starszyzny na wizytę do Leonarda Peltiera, który jest w więzieniu Leavenworth w Kansas. Już wcześniej coś takiego robiłem i zamierzam to kontynuować. Zabieram dzieci, by Leonard mógł zobaczyć to jednodniowe pow wow, by mógł obejrzeć tańce, pomodlić się... i to nie tylko Leonard, również inni tubylczy Amerykanie tam przebywajacy.
Nieco później chcemy wziąć młodzież i przedstawicieli starszyzny do Waszyngtonu, żeby wziąć udział w międzynarodowym dniu praw czlowieka (10 grudnia - bs). Złożymy również wizytę prezydentowi Clintonowi. Chcemy przedstawić mu wszystkie nowo podpisane listy, petycje i rezolucje różnych parlamentów popierające starania o uwolnienie Leonarda Peltiera. Zabieramy więc delegację z rezerwatu Pine Ridge, by nas dostrzeżono, gdyż mamy podpisy ponad 40 mln indywidualnych ludzi popierających wysiłki mające na celu uwolnienie Peltiera, wiele plemion popiera Peltiera... Tą wizytą chcemy zachęcić prezydenta, by zrobił to, co powinien, przez co rozumiemy przyznanie Leonardowi prezydenckiego prawa łaski.

- Ty i Twoja rodzina mieliście bezpośredni związek z wydarzeniami 26 czerwca 1975...

W tamtym czasie byłem szefem jednego z dziewięciu oddzielnych dystryktów politycznych na terenie rezerwatu. Byłem mediatorem, dzięki czemu mogłem zapobiec kolejnej masakrze moich braci i siostr. To wtedy, jako że trudno im było mnie zamknąć, FBI zwróciło się w stronę mojej rodziny. Wielu zostało zamkniętych w więzieniach, nawet mimo braku dowodów - tak jak to się stało z Leonardem - nam Indianom nie jest trudno dostać wyrok od złożonych z nie-Indian ław przysięglych w Dakocie Pld.

- Rasizm?!

Tak, rasizm wciąż stanowi brzydką rzeczywistość Dakoty Płd. i istnieje między indiańskimi a nie-idiańskimi społecznościami. To nie powinno mieć miejsca, musimy poszukiwać rozwiązań, by odnaleźć zrozumienie.

- Byłeś w Genewie w ONZ, teraz w Berlinie na Euromeetingu. Czy uważasz, że to co się tutaj robi może być owocne?

Jest to chyba jedna z najlepszych rzeczy, jakie mogły się wydarzyć. To bardzo piękne, kiedy ludzie z różnych rządów i narodów należących do Organizacji Narodow Zjednoczonych w imię dobrej woli wyciągają rękę, by pomóoc narodom tubylczym, by nieść im wsparcie. To naprawdę bardzo ważne.