poniedziałek, 30 lipca 2012

cicho.....



Cicho. 

Smutno.

Pusto.

I tylko mój krzyk

wiatr niesie tam,

gdzie wolność śpi.


Cicho. 

Smutno.

Pusto.

I tylko mój krzyk

wiatr niesie tam,

gdzie jesteście WY.


czwartek, 26 lipca 2012

Legendy Indian ZBOŻE, MŁYNEK I KOJOT

Legenda Indian Caddo 

Pewna kobieta mieliła zboże w swoim ulubionym młynku zrobionym z pnia drzewa. Młynek miał wieko, był wygładzony, szeroki na dwie stopy i na trzy, cztery stopy wysoki. Kobieta wrzuciła do środka zboże i mieliła je na mąkę przy pomocy pala umieszczonego wewnątrz młynka. W miarę jak mieliła, zauważyła, że więcej zboża znikało, niż wytwarzało się mąki. Po zmieleniu całego zboża okazało się, że uzyskała niewiele mąki. Zawołała inną kobietę i poprosiła żeby ta zmieliła jej zboże patrząc czy stanie się podobna rzecz. Druga kobieta zmieliła całe zboże, ale także uzyskała z niego niewiele mąki. Teraz obydwie stały zdziwione. Zawołały trzecią kobietę, która z werwą mieliła i mieliła, ale niewiele mąki zastąpiło całe zboże, które wrzuciła do środka. Znów to samo. Teraz wszystkie trzy stały zastanawiając się, jak to się działo. Przedyskutowały sytuację i doszły do wniosku, że coś jest nie tak z młynkiem. Obejrzały go dokładnie, od góry i od dołu i zrozumiały, że nie był to ten sam młynek, którego zawsze używały. Jedna z kobiet rozrąbała młynek na pół siekierą, tak, aby mogły mu się przyjrzeć od wewnątrz. Gdy podeszła bliżej aby go obejrzeć, młynek obrócił się na bok i potoczył po ziemi. Kobiety aż podskoczyły ze zdziwienia. Wtem ze środka wyskoczył kojot i uciekł. Kobiety się roześmiały. Zrozumiały, że kojot ukrył stary młynek a sam zamienił się w inny, aby zjadać ich zboże.

poniedziałek, 23 lipca 2012

Zła modlitwa




Modląc się,
prosił o przebaczenie.
Modląc się,
błagał o wsparcie.
By mógł wygrać walkę
przegnać białego najeźdźcę.
Z promieniem słońca
na twarzy
wojny znak.
I cóż, że się modlił,
przegrał walkę i tak.
jego modlitwy Bóg go nie chciał,
bo modlił się nie tak.
Lecz wygrał swe życie, 
za ziemię je dał.

czwartek, 19 lipca 2012

legendy Indian: Jelenie i szamani


legenda Komanczów

Pewnego razu Indianie obozowali u podnóża góry, niedaleko płynącego strumienia. Po pewnym czasie zaczęły znikać pojedyncze osoby, co bardzo martwiło Starszyznę. W związku z tym zwróciła się do swoich szamanów. Ci po oczyszczeniu tipi przy pomocy szałwi i słodkiej trawy zaczęli się naradzać.
"Nie ufam tym jeleniom," powiedział szaman.
"Ufam im mniej niż ty," szamanka spojrzała na zbocze góry, gdzie w pobliżu dużej jaskini żyły jelenie.
"Ja podejrzewam, że to one porywają naszych ludzi."
"I trzymają ich w swojej jaskini."
"Aby ich pożreć," powiedział szaman.
"Nasi ludzie nam ufają, wierzą, że będziemy się o nich troszczyć."
"Musimy coś zrobić. "
I szaman i szamanka poszli w górę ku jaskini gdzie mieszkały jelenie.
Jeleń-strażnik stał w pobliżu ciemnego wejścia, blisko niego leżały cztery laski.
"Dzień dobry," powiedziała szamanka. "Jak się miewasz?"
"Wyglądasz na tłustego i najedzonego," powiedział szaman.
"Jakie jedzenie spożywasz?" spytała szamanka.
"Dobrze się odżywiamy," powiedział strażnik. "Może chcielibyście zobaczyć?"
"Tak, z chęcią."
Jeleń-strażnik podniósł jedną z lasek i zapukał w wejście. "Jeden tłusty bawół" – rzekł.
Z jaskini wybiegł bawół.
"Imponujące," powiedziała szamanka.
"Popatrz teraz." Jeleń-strażnik znów uderzył w wejście. "Jedno cielę bawoła."
Cielę bawoła wyskoczyło z pieczary.
"Jestem naprawdę pod wrażenie," powiedział szaman.
"Teraz już wiesz jak zdobywamy nasze jedzenie," powiedział Jeleń-strażnik. "Niczego więcej tu nie zobaczycie."
"Dziękujemy", powiedziała szamanka.
Gdy szamani trochę odeszli, zaczęli do siebie szeptać.
"Nie wierzę, że tylko to mają w jaskini," powiedział szaman.
"Zgadzam się. Musimy odkryć, co tam jeszcze jest."
Ukryli się za dużą skałą, aby rozważyć problem.
"Być może moglibyśmy zamienić kije, kiedy Jeleń-strażnik nie patrzy," powiedział szaman.
"Jeleń-strażnik jest zbyt ostrożny."
"To prawda."
"Oni wkrótce muszą zmienić straże i przez krótki czas nikogo przy wejściu nie będzie," powiedział szaman.
"Musimy wtedy spróbować."
"Tak."
Po cichu skierowali się w pobliże wejścia. Ukryci za skałami i roślinami, patrzyli i czekali. Wkrótce Jeleń-strażnik odszedł, by zawołać zmiennika. Wtedy szamani podeszli do wejścia.
Jedno z nich chwyciło laskę i uderzyło w jaskinię mówiąc: "Dwoje ludzi." Dwaj wojownicy wyszli.
Szaman chwycił laskę i uderzył znów. "Więcej ludzi." Wielu Indian wybiegło z jaskini. Wszyscy mieli łuki i strzały.
Jelenie wybiegły ze wszystkich stron, lecz wojownicy z łatwością odparli ich atak. Kiedy bitwa się zakończyła zwycięstwem Indian, większość jeleni leżała martwa. Szamani zwrócili się do tych, co przeżyli.
"My jesteśmy silniejsi i od teraz to my będziemy was zjadali," powiedział szaman.
"Wasza skóra i kości, całe wasze ciało, będzie wykorzystywane przez Indian," dodała szamanka.
Jeleń-strażnik podniósł głowę. "Tak będzie."

poniedziałek, 16 lipca 2012

Idę wciąż przez życie.....



Idę wciąż przez życie

Nieznaną dotąd drogą.

Dom prawdziwy chcę odnaleźć 

I ostoję moją.

A teraz chaos świata wokół mnie.

Nigdzie wytchnienia znaleźć nie mogę.

Inna jestem i to jest złe.

Nigdzie spocząć nie mogę.

czwartek, 12 lipca 2012

Legendy Indian - o niedźwiedziu co stracił ogień


Legenda Indian Coushatta z Alabamy 


Razu pewnego niedźwiedź wędrował przez gęsty las, jedząc słodki miód z barci, polując na ryby w strumieniach i śpiąc podczas długich zim w głębokich, ciepłych jaskiniach.
Ten silny i potężny niedźwiedź był właścicielem OGNIA. Zawsze nosił GO przy sobie, gdziekolwiek poszedł. Pewnego dnia skuszony mnóstwem smacznych żołędzi, niedźwiedź pozostawił OGIEŃ na ziemi i zabrał się za ich zjadanie zapominając o swoim podopiecznym. Ten wkrótce zaczął przygasać aż się przeraził, że całkiem zgaśnie. W tym czasie niedźwiedź przechadzał się pomiędzy potężnymi drzewami i dalej zajadał się żołędziami. "Pomóż mi!" - OGIEŃ próbował zapłonąć jaśniej, ale mu się nie udało. Niedźwiedź nie usłyszał wołania, ponieważ w tym momencie zauważył ul. Myśli o grubym i słodkim plastrze miodu tańczyły w jego głowie.
"Nakarm mnie!" - rozpaczliwie krzyknął OGIEŃ, który nie podsycany niemal zgasł.
W pobliżu pojawili się Indianie i to oni usłyszeli płacz ognia, lecz zdawali sobie sprawę, że zbliżenie się do niedźwiedzia, właściciela OGNIA, jest bardzo niebezpieczne.
Lecz nie potrafili zignorować bezradnych nawoływań OGNIA.
"Czym się odżywiasz?" - Spytali ludzie.
"Drewnem. Potrzebuję drewna." - odparł OGIEŃ.
Indianie szybko zebrali kawałki drewna ze wszystkich kierunków świata i powrócili do ognia. Położyli gałąź na OGNIU kierując ją na północ. Drugą skierowaną na zachód, trzecią na południe a czwartą na wschód i w końcu ogień zapłonął.
"Uratowaliście mnie." - OGIEŃ rozjarzył się jasno.
Wtem głośny ryk dobiegł spod okolicznych dębów.
To niedźwiedź śpieszył na polanę. Indianie rozproszyli się we wszystkich kierunkach, upuszczając z rąk kosze.
Niedźwiedź pochylił się, aby zabrać OGIEŃ, ale szybko cofnął łapę, po raz pierwszy sparzony przez TEGO, którym tyle czasu się opiekował..
"Odejdź", powiedział OGIEŃ. "Zapomniałeś o mnie, więc i ja już nie chcę dłużej ciebie znać."
Niedźwiedź podniósł się i stanął na tylnych łapach, warcząc i jęcząc, ale nic mu to już nie pomogło.
OGIEŃ nie chciał go więcej znać, i to potężne zwierzę zostało zmuszone do odejścia, nie interesując się już ani żołędziami ani miodem.
"Podejdźcie, i podnieście mnie," OGIEŃ zwrócił się do Indian.
"Jeśli zaopiekujecie się mną, ja zaopiekuję się wami."
I w ten sposób Indianie zdobyli OGIEŃ.


poniedziałek, 9 lipca 2012

Uchronić



Nad równinami i puszczami,

na gór szczycie

dusza ma stoi

i kolana swe zgina,

i głowę pochyla,

łzy roni.

I nie wie, co począć ma,

aby to, co zostało,

przed nimi dla Was uchronić.

czwartek, 5 lipca 2012

legenda indiańska


Według wielu wierzeń świat jest pełen dobrych i złych duchów. Kiedyś, dawno temu, złe duchy niezadowolone ze stworzenia człowieka, wypowiedziały wojnę dobrym duchom. Niestety, dobre duchy przegrały wielką bitwę. Złe duchy, by  pokazać, kto rządzi światem i całym kosmosem, sprowadziły z północy śniegi, zimne wiatry, chmury oraz lody i zniszczyły słońce. Z ziemi zaczęły znikać kwiaty, zboża, ptaki, zwierzęta. Było zimno, pusto nieprzyjemnie, a ludziom zaczął głód zaglądać w oczy.
Wielcy wodzowie indiańscy zasiedli do wielkiej narady. "Co robić? Jak przywrócić ciepło i urodzaj?" Stary, szanowany czarownik zabrał głos: "Trzeba ponownie stworzyć słońce! Najdzielniejszy z wojowników musi na zawsze zostawić ziemię i swoich bliskich i udać się w pdróż międzygwiezdną. Wędrując od gwiazdy do gwiazdy musi nazbierać tyle promieni, by wystarczyło na zrobienie nowego słońca".
Po długiej ciszy, wstał młody wojownik Chickovaneg i powiedział, że jest gotów się poświęcić. W ciągu następnych dni przygotował się do wyprawy. Uszył sobie mokasyny - indiańskie buty - z łap upolowanego niedźwiedzia, ubranie ze skóry tygrysa, zrobił też wyjątkowo mocną tarczę i ostry oszczep. Wyruszył na polowanie promieni gwiezdnych. Wędrował tak od gwiazdy do gwiazdy, każdej zabierając niewielką ilość blasku. Pomagał mu Ognisty Wąż, który czasem służył Chicovengowi za most do bardziej odległych gwiazd. Wojownikowi w jego wyprawie próbowały przeszkodzić złe duchy, które za wszelką cenę chciały uniemożliwić powstanie nowego słońca. Na próżno. Coraz więcej promieni gwiezdnych było przyklejonych do tarczy Chicovenga, która z każdą chwilą jaśniała coraz jaśniej, w końcu stała się nowym słońcem. Jego blask przywrócił życie na ziemi.
Nie oznaczało to jednak końca pracy wojownika. Codziennie musiał wędrować po niebie z tarczą i bronić się przed złymi duchami. Zawsze, gdy go wściekle atakowały, rzucał w nie złotymi oszczepami-błyskawicami, a na koniec walki rozkładał na niebie kolorowy most - znak przywróconego porządku i spokoju.

http://www.uniwersytetdzieci.pl/clubs/showselectedarticle/1141

poniedziałek, 2 lipca 2012

Podziękuj Kolumbowi



Co słyszysz? 

Biją bębny.

Zapamiętaj ten dźwięk.

Nie usłyszysz go więcej.




Co widzisz?

Kolor zwycięstwa pokrywa twarze.

Zapamiętaj ten widok.

nie ujrzysz go więcej.




Co czujesz?

Są szczęśliwi.

Zapamiętaj te uczucie.

Nie doznają go więcej.




Podziękuj Kolumbowi.