niedziela, 9 sierpnia 2020

Geronima żywot własny - recenzja książki.


 "Geronima żywot własny" to stosunkowo stara książka, moje wydanie pochodzi z 1975 i kupiłam je w antykwariacie, gdyż obecnie ciężko ją gdziekolwiek dostać i wątpię żeby jakiekolwiek wydawnictwo zamierzało wznawiać jej wydania, gdyż jak wiadomo książki o Indianach w dzisiejszych czasach bestselerami nie są.


Historia jak sam tytuł wskazuje jest biografią, a może raczej należałoby powiedzieć autobiografią Geronima, spisaną przez S.M. Barretta przy pomocy Asy Daklukiego, syna wodza Apaczów Nedni.

Sam Geronimo dedykuje swoją opowieść T. Rooseveltowi. Sama dedykacja wygląda w sposób następujący

Autor książki w przedmowie pisze, iż "celem przyświecającym opracowaniu tej książki było dostarczenie czytelnikowi autentycznej relacji o życiu prywatnym Apaczów oraz danie wiezionemu Geronimowi należytej każdemu jeńcowi szansy wyłożenia racji, które skłoniły go do stawienia czoła naszym prawom i naszej cywilizacji". Można więc nabrać nadziei, że opowieść Indianina została spisana w sposób wierny, a książka pozwoli nam ujrzeć życie Geronima i historie Apaczów takie, jakie były widziane z perspektywy Indianina.

Książka opatrzona jest również wstępem F.W. Turnera III, który jest właściwie krótkim streszczeniem historii Apaczów, a także kilkoma przemyśleniami na temat cywilizacji.

Następnie zaś trafiamy na rozdział wstępny, który jest opowieścią Barretta o tym jak poznał Geronima, a także o tym jak wyglądały prace nad książką.

Dopiero po tych wszystkich wstępach i przemowach, które może i można by uznać zbędne, ale bez wątpienia będące ciekawym dodatkiem, otrzymujemy właściwą historię Geronima. 

Historię swą Geronimo rozpoczyna od legendy, będącej opowieścią o pochodzeniu Apaczów.
W pierwszej części Geronimo snuje opowieść o swym dzieciństwie. Opowiada przy tym o życiu codziennym, zwyczajach i tradycjach plemienia, dzięki czemu można dowiedzieć  się z pierwszej ręki o tym jak żyli Apacze.
W drugiej części opisuje historię relacji Apaczów z Meksykanami, do walki z którymi Geronima napędzała strata wielu bliskich jego sercu osób. Jest to pełna sukcesów i porażek bitewnych część opowieści.
Trzecia część opowieści Geronima to historia relacji z Amerykanami, pierwsze spotkania, a następnie starcia i wreszcie o jego uwięzieniu i tym jak został jeńcem wojennym. Dalej znajdujemy kilka króciutkich rozdziałów opisujących m.in. różne zwyczaje plemienne i apacką religię.

Na samym końcu Geronimo wyraża pragnienie powrót w rodzime strony, jest to jeden z  najbardziej nostalgicznych i najsmutniejszych fragmentów książki.

Całość zaopatrzona jest przypisami Barretta i Turnera, które uściślają opowieść Geronima.

Książka nie jest pasjonująco literaturą akcji, nie jest też napisana w zachwycającym stylu, Geronimo opowiada w sposób dość lakoniczny, nie znajdujemy tu rozbudowanych opisów miejsc czy sytuacji. Nie wątpliwie jest jednak bardzo ciekawa i warta przeczytania, gdyż poznajemy historię Geronima taką jak to on ją widział. Momentami jest też smutna i przejmująca, tak jak i cała historia Indian. Gdybym miała ocenić książkę w skali od 1 do 10 to naprawdę nie wiem jaką notę należałoby wystawić. Bo w kwestii technicznej jak już wspominałam jest dość słaba, ale z drugiej strony jest to tylko i aż opowieść snuta przez człowiek, który nie odebrał nigdy żadnego wykształcenia i po prostu chciał opowiedzieć swoją historię. I w końcu jak wystawiać ocenę za czyjąś własną historię. Dlatego finalnie wstrzymuję się od jakiejkolwiek oceny, ale książkę serdecznie polecam, warto spojrzeć na historię ostatnich walk Apaczów oczami Geronima.

czwartek, 13 lutego 2020

Jak Indianei wykorzystywali bizony?


Życie Indian nie było łatwe, wszystko trzeba było zdobyć, stworzyć samemu. Nie było hipermarketu gdzie można było się zaopatrzeć w co tylko dusza zapragnie. Dlatego zasobami zdobywanymi z wielkim trudem i poświęceniem trzeba było gospodarować rozsądnie i jak najbardziej ekonomicznie. Powyższa grafika obrazuje jak Indianie wykorzystywali poszczególne części bizona.
Dla nieznających angielskiego przedstawiam tłumaczenie począwszy od ogona, zgodnie z ruchem wskazówek zegara (niestety nie potrafię przerobić grafiki tak aby była po polsku 😉)

Tail - ogon - dekoracje, coś do odganiania much (przypuszczam), bat/bicz

Muscles - mięśnie - ścięgna, suszone mięso

Tanned hide - z tego co się dowiedziałam to po prostu oprawiona skóra, żeby nadawała się do wyrobu przedmiotów użytkowych, byłoby to nawet logiczne gdyż, mamy tu - mokasyny, kołyski/kolebki, ubrania na zimę, koszule, nogawice, paski, sukienki, kołczany, wierzchy od tipi ( nie wiem jak inaczej ładnie po polsku ująć, mam nadzieję, że wiadomo o co chodzi ), kabury i lalki.
nie mam pojęcia czym są pipe bags - dosłowne tłumaczenie jest trochę bez sensu jak dla mnie, więc jeśli ktoś wie, to proszę o komentarz :)

Rawhide - skóra niewyprawiona - pojemniki, tarcze, czerpaki/wiadra, podeszwy mokasynów, paski, nakrycia głowy, torebeczki na zioła, bębny, liny, siodła, strzemiona, pochwy na noże, opaski na rękę, woreczki na kule.

Horns- rogi - kubki, łyżki, kadzie, nakrycia głowy.

Brains - mózgi - nie mam pojęcia szczerze pisząc
.
Skull - czaszka -  wykorzystywana w ceremoniach religijnych.

Tongue - język - najlepsza część mięsa.

Beard - broda - ozdoba dla broni.

Hair - włosie - nakrycia głowy, wypełnienie siodeł, poduszki, liny, uździenice.

Hooves - kopyta - klej, grzechotki

Stomach - żołądek - wiadra, kubki, naczynia, garnki.

Bones - kości -  noże, groty strzał, łopaty, skrobaki, sanki zimowe, jakieś części do siodeł, kości do gry

Fat - tłuszcz,- mydło, ojej do gotowania.

poniedziałek, 20 stycznia 2020

Powracam do prowadzenia bloga

***

To jak powrót 
w dawno niewidziane miejsca,
wędrówka serca
do kraju dziecięctwa,
spotkanie z dawno niewidzianym przyjacielem,
cenna mapa
odnaleziona w szpargałach.
Gdy odkryłam, że tęskniłam,
a żadna powiastka mi ich nie zastąpiła.
Gdy odkryłam, że tych kilka idei
już dawno wsparłam na nich.
A  tajemnice głębin wszechświata
i splotów neuronów
to tylko substytut,
że w moim sercu wciąż tak wiele dla nich miejsca.





Moi drodzy czytelnicy, witam z powrotem. wiem, że bardzo długo mnie tu nie było, ale brakowało mi zarówno czasu jak i koncepcji. Teraz jednak postanowiłam powrócić do prowadzenia bloga, nie będę pisywać często, ale mimo wszystko postaram się raz na 2 - 3 miesiące coś wrzucić. Miło mi będzie gdy nadal będziecie czytywać moje wpisy i odkrywać piękno kultury i bogactwo historii Indian.

~shania

czwartek, 8 marca 2018

"Duch Szalonego Konia"

 


Po bardzo długiej przerwie w końcu pojawia się post, który powstawał bardzo długo, pisałam go na kilka rat, a i sam materiał do tektu przyswajałam na jeszcze więcej. Raz z braku czasu, dwa dlatego że temat nie jest łatwy, przynajmniej moim zdaniem. Ale do rzeczy :)
     Całkiem przypadkiem trafiłam na ciekawy, mimo że przeszło 20 letni film dokumentalny "Duch Szalonego Konia" O czym jest film? O Czarnych Wzgórzach - ich znaczeniu dla Dakotów, o ich historii, nieco o historii Oglalów tej najbliżej związanej z Paha Sapa, jest też oczywiście wspomniane jak sam tytuł wskazuje o Szalonym Koniu, ale to tylko wstęp.
Duża część dokumentu poświęcona jest AMI, który mam wrażenie, z racji na swą współczesność jest mniej znaną kartą w historii, (ale też przecież i współczesności) Indian północnoamerykańskich. Poruszono również kwestie dotyczące obecnej sytuacji  Dakotów w Pine Ridge (mimo 20 lat różnicy to wszystko wcale nie staje się bardziej "różowe").
     Wiele z tych rzeczy wie z pewnością każdy kto choć trochę interesuje się Indianami, ale mimo wszystko myślę, że warto obejrzeć, posłuchać, co spotkanie z białym człowiekiem uczyniło rdzennym Amerykanom. I ogólnie rzecz biorąc jest to wszystko smutne, strasznie smutne, że dumni Oglalowie wiodą tak ciężki, trudny żywot, tak inny jak jeszcze niedawno ich przodkowie, taki na jaki z pewnością nie zasłużyli potomkowie jednych z największych indiańskich wojowników w historii Ameryki...
    A na koniec piękne słowa Szalonego Konia, które zostały zacytowane w filmie: "Nie sprzedaje się ziemi, po której chodzą ludzie." Myślę, że w tym zdaniu jest zawarta cała głębia i sens walki wodza, a także pewne przesłanie dla potomnych, a w pewnym sensie i dla nas, dla każdego kto chce wysłuchać tych słów.

~shania

P.S. Dokument bez problemu da się znaleźć w internecie

czwartek, 23 listopada 2017

Lakota Prayer


Wakan Tanka, Great Mystery,
teach me how to trust
my heart,
my mind,
my intuition,
my inner knowing,
the senses of my body,
the blessings of my spirit.
Teach me to trust these things
so that I may enter my Sacred Space
and love beyond my fear,
and thus Walk in Balance
with the passing of each glorious Sun.

To the Native People, the Sacred Space
is the space between exhalation and inhalation (contentment).
To Walk in Balance is to have Heaven (spirituality)
and Earth (physicality) in Harmony.


Tłumaczenie w komentarzu poniżej
http://siouxpoet.tripod.com/id4.html

niedziela, 29 października 2017

Speak of Me ~ By Darren M. Grine



I am the raindrops of spring
I am the warmth of summer
I am the serene colors of fall
I am the tranquil winter snow
I am the whispers in the wind

Although my time here was short
I was celebrated as a native miracle
My life on Mother Earth brought much joy
For reasons unknown, the Great Spirit needed me
While I’m no longer here, you will forever know I’m there
Speak of me, and you will always hear my voice
from the past.



http://siouxpoet.tripod.com/id4.html
Copyright©2008 Darren M Grine