Kiedyś cała ziemia była przykryta śniegiem. Inktonmi został wezwany do nieba przez nadludzkie istoty, które poprosiły go aby pomógł im pozbyć się śniegu. ‘Jeśli nam pomożesz, będziesz w stanie ogłupiać ludzi i sprawiać aby wszystko mówiło. Inktonmi był usatysfakcjonowany. Wtedy jedna z istot powiedziała, ‘Daleko na wschodzie, poza zasięgiem złóż śniegu, jest człowiek, który utrzymuje pogodę letnią, tam jest zawsze lato.’ Poprosił Inktonmi aby spróbował ukraść tą dobrą pogodę z chaty właściciela, do której jednego pala ona była przywiązana. Właściciel był bardzo czujny i wiedział natychmiast kiedykolwiek ktoś zbliżał się do jego chaty. Dlatego bardzo trudno było ukraść dobrą pogodę. Miał on także sługi, pomiędzy nimi ptaki, do pomocy w obserwacji. Powiedział, że jeśli ktokolwiek ukradłby lato, to byłoby dobrze, ale dopóki ludzie nie zdobędą go kradzieżą, zatrzyma lato dla siebie. Inktonmi powiedział do nadludzkich istot, ‘Jeśli zejdę na ziemię znowu, będę musiał mieć moc sprawiania aby rzeczy mówiły od razu’. Zgodziły się. A on rzekł że zdobędzie lato i zszedł na ziemię.
Inktonmi położył się na najwyższym punkcie przykrytym śniegiem. Drżał, i zrobił ognisko. Widząc królika, powiedział,’ Młodszy bracie, chodź tu. Królik podszedł do niego. ‘ Bracie, czy widziałeś tu jakieś zwierzęta?’. ‘Tak’ ‘Które?’.’ Wilka, Kojota, Lisa i jakieś ptaki’. ‘Bracie, skłoń je aby tu przyszły spotkać się ze mną, jestem ich bratem’. Królik pobiegł w nocy i dostarczył wiadomość. Następnego ranka wszystkie przyszły do Inktonmi. Inktonmi powiedział, ‘Bracia, będziemy szukać pogody letniej, ukradniemy ją i sprowadzimy do tego kraju’. Jedno się spytało, ‘Co to lato?’. Ale Inktonmi odpowiedział, ‘Nie zadawajcie żadnych pytań, róbcie jak karzę, a przyniesie to nam korzyść. Zaczniemy dziś w nocy’.
Wyruszyli w kierunku wschodu i podróżowali wiele miesięcy. Ostatecznie dotarli do końca linii śniegu. Inktonmi umieścił tam długi pal a na jego szczycie umieścił Teedan, szybko-latającego ptaka (gatunek jastrzębia?). Naprzeciw niego, na terenie letnim stanął Królik, przed nim Kojot, naprzeciw Kojota stanął Czerwony Lis, potem Wilk, Lis i Katapkuadadan (ptak podobny do sowy). Inktonmi zachęcił swoich pomocników, potem zawołał na Kataphknadadan i kazał mu polecieć do wielkiej chaty, która stała przodem do wschodu. Pozostali z Inktonmi zbliżyli się do niej od tyłu. ‘ Leć do tego obozowiska ostrożnie, dostań się do dziury kominowej i zajrzyj czy dobra pogoda jest gdzieś w środku związana. Nie pozwól aby właściciel cię zobaczył.’ Ptak podleciał do tipi i usiadł na drążku. Kiedy zaglądał do środka, właściciel zapytał, ‘Co robisz?’ Katapknadadan nie odpowiedział. Człowiek chwycił głownię ognia i uderzył nią w nos ptaka przypalając go. Kiedy opuścił głownię, ptak odleciał. ‘Ciekawe co oni próbują zrobić’. Wezwał sługę, kazał mu zbudować ognisko na zewnątrz i być na straży.
Inktonmi czekał na powrót Katapknadadan. Ptak powiedział mu, że dobra pogoda była w chacie a jego właściciel siedział pod nią. ‘To wszystko co masz robić’, powiedział Inktonmi. ‘ Potrzebowałem cię ponieważ jesteś ptakiem, który umie latać bezgłośnie’. Potem zachęcił Lisa aby ukradł dobrą pogodę. Inktonmi miał na sobie łatkę ze skóry lisiej. ‘Idź za mną’, powiedział do Lisa, ‘Podejdę do służącego i porozmawiam z nim. Stanę z przodu tak więc nie będzie w stanie cię widzieć. Potem wskoczysz do torby gdzie jest lato i wyskoczysz szybko’. Inktonmi poszedł w kierunku chaty, jego łata wisiała do ziemi, Lis podążał za nim. Kiedy zbliżyli się do tipi, sługa powiedział, ‘Inktonmi idzie. W jakiej sprawie chcesz się widzieć z moim bratem?’ Inktonmi wyjął klej i zamknął buzię słudze. Potem go udusił go i wrzucił go do ognia. ‘Podejdźmy bliżej, powiedział do Lisa. Kiedy zbliżyli się bardzo blisko, powiedział, ‘Wpełznij od tyłu, porwij torbę i uciekaj. Będzie cię gonił ale przebiegnij pomiędzy moimi nogami, dostań się do pozostałych zwierząt i podaj torbę następnemu w kolejce’. Lis wpełznął do środka podczas gdy Inktonmi czekał w odległości. Porwał torbę i zaczął uciekać a właściciel go gonił. Kiedy przebiegał pomiędzy rozstawionymi nogami Inktonmi, właściciel złapał zwisającą skórkę lisią. Inktonmi też ją złapał krzycząc ‘Złapałem go!’. Właściciel odwrócił skórkę na drugą stronę. ‘ Musisz na nim siedzieć’. ‘ Nie, złapałem go, może wpadł pod ziemię, spójrzmy’. Właściciel rozglądał się wszędzie ale nic nie znalazł. ‘Pomyślmy’, powiedział Inktonmi. Usiedli i rozważali sprawę. Inktonmi miał przy sobie swoje strzały i fajkę.
Po chwili właściciel zobaczył, że Lis podał torbę Wilkowi, który z nią zaczął biec. Czerwony Lis przejął ją od Wilka i podał do Kojota, który biegł i dał ją Królikowi. Królik doniósł ją blisko granicy śniegu. Właściciel rzucił się w pogoń ale wszystkie zwierzęta zniknęły pod ziemią gdzie on nie miał żadnej mocy. W końcu Królik podał ją Teedan. Teedan wzniósł się na czubku swojego pala i odleciał z ciepłem. Właściciel posłał ptaki wakan w pościgu. Teedan najpierw wzniósł się wysoko potem nagle poszybował na dół ocierając się o powierzchnię śniegu. Ptaki powróciły do właściciela mówiąc, że nie mogły znaleźć uciekiniera. Właściciel krzyknął i wrócił do domu, gdzie czekał na niego Inktonmi.
Inktonmi pokropił twarz wodą i udawał, że się poci z wysiłku jaki zrobił dla właściciela. ‘Złapałeś go? Próbowałem go znaleźć ale nic z tego.’ Udał wielki gniew, rozdarł ziemię nożem i groził, że zabije nim złodzieja. ’Śledźmy go’, zaproponował. Właściciel powiedział, ‘Nie, ja wracam. Może zwrócił ją na miejsce. Spróbuj go dla mnie znaleźć.’ Inktonmi obiecał gonić złodziei i powędrował na szczyt wzgórza gdzie wszyscy jego pomocnicy siedzieli wokół ognia. Inktonmi powiedział, ‘Bracia, już ją mamy. Przynieście tą torbę.’ Teedan, który był w locie, przyniósł ją. ‘ Zobaczmy czy to ta właściwa.’ Rozwiązał torbę i kiedy rozchylił jej brzegi, śnieg, na którym siedzieli, zniknął, siedzieli na gołej ziemi a liście pączkowały na drzewach. ’Myślę, że mamy tą właściwą, teraz zdobędziemy coś do jedzenia.’ Wszyscy rozeszli się polować na pożywienie i każde wróciło z czymś do jedzenia. Następnego dnia powiedział, ‘ Chodźmy do domu’. Zawiązał torbę i ziemia znowu była pokryta śniegiem.
Podróżowali. Inktonmi powiedział, ‘Zatrzymajcie się bracia, spróbuję coś zrobić’. Otworzył znowu swoją torbę tworząc ścieżkę bez śniegu, po której mogli iść. Po chwili zrobił następną ścieżkę czystą od śniegu. W taki sposób szli dalej. Po chwili Wilk i Lisy powiedziały, że męczy ich chodzenie po samym gruncie. ’Dajcie znać kiedy wasze stopy będą otarte, to zmienię. I Inktonmi zamknął torbę i znowu przywrócił śnieg. W końcu powiedział, ‘ Biorę tę torbę na górę, kiedy wrócę na ziemię, porozmawiam z wami.’ I tak Inktonmi wzniósł się do nieba z torbą.
Inktonmi dał torbę Oteegiyeayabi. Oteegiyeyabi powiedział, ‘Wezwę wszystkie gatunki zwierząt i spytam się jaką wolą pogodę i na jak długo. Na razie zrobię lato.’ Rozwiązał torbę i było lato. Zawołał wszystkie zwierzęta. Mróz (Waziya) też tam był. Oteegiyeyabi powiedział, ‘Inktonmi będzie sędzią, zwierzęta będą prosić’. Jedno zwierzę powiedziało, ‘Niech zima trwa czterdzieści miesięcy’. Ale inne odpowiedziało, ‘ Nie, właśnie mamy długą zimę, to wcale nie jest dobre’. Trzecie zaproponowało, żeby w ogóle nie było zimy. Inktonmi popatrzył na ostatniego mówcę i powiedział, ‘Wynoś się stąd, jesteś od człowieka, od którego to ukradliśmy.’ Mróz powiedział, ‘ Powinniście mieć też przez pewien czas zimę, samo lato nie będzie dobre, powinno się zamieniać.’ Lis powiedział, że chce śnieg przez część roku’. Wilk, Kojot, Królik i ptaki wszyscy się z nim zgodzili.
Wtedy Inktonmi spytał się ich o ludzi na świecie. ‘Jak długo mają żyć?’. Jedno powiedziało, ‘Niech żyją wiecznie’. ‘ Nie, inne powiedziało, ‘ byłoby za dużo, wygoniliby nas z terenu’. Trzeci mówca uważał, że powinni umierać kiedy złapią chorobę.’ Czwarte powiedziało, ‘Nie ma sensu umieszczać ich na ziemi jeśli mają umierać.’ Następne powiedziało, ‘ Niech ci, którzy zachorują, umrą, ale niech wrócą znowu do życia po czterech dniach.’ W końcu Inktonmi powiedział, ‘ Nie, niech będą ludzie stworzeni do radowania się ziemią ale kiedy umrą, nie wrócą. Ich dusze powędrują gdzie indziej ale ich ciała nie mogą wrócić.’
Potem znowu rozmawiali na temat pór roku. Żaba była tam ze swoją fajką. Miała mówić na końcu i powiedziała, ‘Niech będzie sześć miesięcy zimy i sześć miesięcy lata.’ Inktonmi złapał pałkę i uderzył ją w głowę mówiąc, ‘ To za krótko’. Żaba rozciągnęła ręce. Inktonmi pożałował ją i pomógł jej usiąść. ‘ Zrobię jak mówisz, będzie sześć miesięcy zimy i sześć miesięcy lata.’ Potem powiedział do Mrozu, ‘ Wszyscy skończyli mówić, zasądzę jak mogę najlepiej. Musicie iść daleko na północ i zostać tam. Kiedy przyjdzie zima , możecie przejąć władzę przez pół roku. Możecie stworzyć parę dni zimnej pogody ale nie za zimnej bo was tu zatrzymamy i wtedy nie będzie już w ogóle zimy.’ Żaba zgodziła się na te warunki. Inktonmi kazał wszystkim zwierzętom zanurkować do dziury z tłuszczem. ‘Dostanie się do waszych ciał, powiedział, i ogrzeje was w zimie.'