A gdyby Tashunca Witko żył dziś, ze swymi ideałami,niezłomnością ducha. Kim by był? Jaki by był? Pewnie całe życie spędził by w rezerwacie, nienawidził przecież białych, jak mógłby żyć w ich miastach.Prawdopodobnie nosiłby długie włosy jak przodkowie i robił wszystko by pokazać światu swoją odmienność, swoją "indiańskość", pokazać to, że gardzi światem białych i, że to on zna prawdziwe ideały. Pewnie często odwiedzałby swoje ukochane góry. Tylko czyj pomnik by wtedy wykuwano? Siedzącego Byka? Moim zdanie =m to on byłby w stanie najgodniej zastąpić swego współplemieńca.. Tashunca Witko brałby pewnie udział w powwow, działał w jakiejś indiańskiej organizacji. Z czasem zostałby może wodzem, choć może w późniejszym wieku niż w rzeczywistości. No i może jego życie byłoby szczęśliwsze, przecież raczej nikt nie zabiłby mu w rezerwacie brata, nie zginęli by jego przyjaciele, jego córeczka byłaby wyleczona. Ale pewni nadal byłby samotnikiem, zakochanym w swej ziemi, ludzie i Black Hills, gdzie wybrałby się by dostąpić wizji. Może poprowadził by Lakotów do lepszego jutra. Ale wtedy kto byłby ideałem i bohaterem tych licznych, którzy go kochają i podziwiają
shania