wtorek, 31 grudnia 2013

Śpiew o życiu i śmierci

AZTEKOWIE 



Czy odejdę, jak umierają kwiaty? 
Czy bez śladu zniknie kiedyś moje imię? 
Czy nie pozostanie nic ze mnie na ziemi? 
Nawet kwiaty, nawet śpiewy! 
Co moje serce ma począć? 
Czy na próżno przychodzimy żyć, na próżno wschodzimy na ziemi? 


Przychodzimy tylko spać, przychodzimy tylko śnić: 
To nieprawda, to nieprawda, że na ziemię przychodzimy żyć. 
Przychodzimy się przemieniać wiosną w trawy: 
Nasze serca zaczynają się zielenić i otwierać swoje korony, 
Kwiatem jest to nasze ciało: kwiatów kilka daje i usycha. 


Och, po raz drugi nie ma powrotu na ziemię, 
O, władcy Cziczimeków! 
Bądźmy szczęśliwi! 
Czy kwiaty kto z sobą zabiera do krainy śmierci? 
Wypożyczono nam je, nic więcej. 
Prawdą jest to, że odchodzimy. 
Porzucamy kwiaty, śpiewy i ziemię. 
Prawdą jest to, że odchodzimy. 


Jeżeli tylko tutaj, na ziemi, 
Są kwiaty i śpiewy, 
Niech będą naszym bogactwem, 
Niech będą naszą ozdobą, 
Cieszmy się nimi. 


Ach, gdyby można żyć zawsze! 
Ach, gdyby nie trzeba umierać! 
Żyjemy z sercem rozdartym, 
Z hukiem w nas biją piorunu, 
Nadzorowani i napastowani 
Żyjemy z sercem rozdartym. 
Musimy cierpieć. 
Ach, gdyby można żyć zawsze! 
Ach, gdyby nie trzeba umierać! 

Przedruk za: Stolarek Zbigniew [wybór i przekład]: „Czerwone oczy maski. Murzyńskie, eskimoskie, indiańskie, polinezyjskie teksty poetyckie”; Wydawnictwo „Iskry”, Warszawa 1962 r.