niedziela, 24 kwietnia 2011

Wesołych Świąt

zmartwychwstanie - Navajo

Życzenia ciepłe
jak tchnienie wiosny 
składam  wam colapi 
w ten czas radosny. 
Niech wszystkie troski
będą daleko,
a dobro płynie 
szeroką rzeka

*colapi - przyjaciel (Lakota)

piątek, 22 kwietnia 2011

dzień ziemi

CHROŃMY NASZĄ ZIEMIĘ!!!



Legendy Indian - Skąd jeżozwierz ma kolce



Niegdyś, kiedy świat był jeszcze młody, jeżozwierze nie miały kolców. Pewnego dnia Jeżozwierz spotkał w lesie Niedźwiedzia, który chciał go zjeść. Ale Jeżozwierz wspiął się aż na czub drzewa i tym sposobem się uratował.
Nazajutrz Jeżozwierz zatrzymał się pod krzakiem głogu i zauważył, że jego ciernie boleśnie kłują. Wpadł na świetny pomysł. Ułamał kilka gałęzi głogu i ułożył je sobie na grzbiecie. Poszedł do lasu i tam czekał na Niedźwiedzia. Kiedy Niedźwiedź rzucił się na niego, Jeżozwierz zwinął się w kłębek. Niedźwiedź musiał się cofnąć, bo kolce okropnie go kłuły.
Całe to zdarzenie śledził Nanabozho. Zawołał Jeżozwierza i spytał:
– Skąd ci przyszedł do głowy taki sposób obrony?
– Zawsze mi groziła śmierć, gdy Niedźwiedź kręcił się w pobli­żu; więc gdy zauważyłem kolce na krzaku głogu, pomyślałem, że mogłyby mi pomóc – odparł Jeżozwierz.
Wtedy Nanabozho ułamał kilka gałęzi głogu, zeskrobał z nich korę tak, że stały się białe, oblepił ciało Jeżozwierza gliną, powtykał w nią kolce i sprawił, że wrosły od razu w skórę zwierzątka.
– Teraz idź do lasu – rozkazał.
Jeżozwierz spełnił rozkaz, a Nanabozho schował się za drzewem. Wkrótce nadszedł Wilk i rzucił się na Jeżozwierza, ale natychmiast odskoczył i wyjąc z bólu umknął. Nadszedł Niedźwiedź, ale nawet się nie zbliżył do Jeżozwierza, tak się bał jego kolców.
Tak się stało, że jeżozwierze po dziś dzień mają kolce.

indiańskie zwierzęta - konie 1


















Wojownicy indiańscy 2











symbole Indian 6

Okręgi 

Mały okrąg (1) oznacza Księżyc, kolor biały oraz siłę przemiany i rozwoju. 
Doskonały, wielki okrąg (2) jest symbolem najbardziej pierwotnej formy ducha. Z jednej strony, może przedstawiać Słońce, męskość, siłę miłości i barwę żółtą, zaś z drugiej strony – kobiecość, krąg rodzinny i empatię. 
Czarny punkt w centrum okręgu (3) jest symbolem męskiego nasienia, podczas gdy sam okrąg jest tym, co kobiece – tym, co odżywia nasienie. Ten znak może również wskazywać na połączenie, przymierze lub zawarcie związku małżeńskiego. 

czwartek, 21 kwietnia 2011

Mustang Medicine: Native American Flute-Blues MAMA Original


ŚLICZNE;D

Great spirit

Legendy Indian - Duch kukurydzy

Legenda Indian CZIPEWEJÓW

  Niegdyś, dawno temu, zdarzyło się, że pewien szczep Czipewejów zebrał wyjątkowo obfite plony kukurydzy. Ludzie ci pysznili się swoim bogactwem i tak ich ono rozzuchwaliło, że gospodarowali nim rozrzutnie. Objadali się bez umiaru, karmili kukurydzą psy, zostawiali część plonów na polu pozwalając im gnić bezużytecznie. Dzieci bawiły się kolbami kukurydzy i rzucały je w błoto.
Gdy się wszyscy najedli tak, że więcej już się w ich żołądkach nie mieściło, zakopali resztę w ziemi i wyruszyli na polowanie. Spotykali wielkie stada jeleni i łosi, lecz nie mogli nic złowić ani zabić. Zdawało się, że myśliwi oślepli: strzały chybiały celu, a zwierzyna umykała zwinniej i szybciej niż zazwyczaj. Nie zdobywali więc świeżego mięsa, a prowianty, które zabrali ze sobą, wkrótce się wyczerpały i głód zaczął ludziom doskwierać.
Przypomnieli sobie o zakopanej w wiosce kukurydzy i wysłali po nią kilku mężczyzn. Niestety okazało się, że do zapasów dobrały się myszy i zżarły wszystko.
Zmartwili się bardzo, gdy wysłannicy wrócili do obozowiska myśliwych z pustymi rękami.
– Za co zostaliśmy tak ciężko ukarani? – pytali jeden drugiego.
Powtarzając to pytanie bili w bębny i śpiewali święte pieśni.
Był między nimi pewien człowiek, który nigdy, nie brał udziału w marnotrawstwie kukurydzy. Przeciwnie, bardzo bolał nad tym, że jego współplemieńcy poniewierają wspaniałym darem Pana Życia. Rozmyślając ze smutkiem o ludzkim łakomstwie i rozrzutności wybrał się samotnie do lasu. Słyszał z daleka dudnienie bębnów i śpiew, gdy mężczyźni z jego szczepu próbowali obrzędami przebłagać duchy, najwidoczniej na nich zagniewane. Samotny wędrowiec zaszedł tymczasem w głąb puszczy, nie tkniętej, jak mu się wydawało, ludzką stopą.
Nagle znalazł się na polance. Pośrodku łączki wznosił się kopiec, a na jego szczycie stał szałas z kory brzozowej. Zbliżając się usłyszał płacz i jęki, więc zaciekawiony wszedł do szałasu. Na posłaniu z brudnych, zniszczonych skór leżał człowieczek; był bardzo blady. Wyglądał na chorego i miał strapioną minę. Człowieczek ten zaczął się żalić gościowi:
– Spójrz, jakiego nędzarza ze mnie ludzie zrobili! Jestem ich najlepszym przyjacielem, a oni mnie znieważali i szargali w błocie. Pozwalali, żeby psy szarpały na mnie odzież. Krzywdzili mnie na wszystkie możliwe sposoby. Dlatego sami teraz cierpią biedę. Przy­jaciele, jeżeli się kłócą, zawsze sobie nawzajem zadają rany.
Przybysz był oszołomiony, bo zrozumiał, na kogo patrzy i czyich skarg słucha.
A tamten drżącym głosem ciągnął dalej:
– Dobrze, że przyszedłeś tutaj i zobaczyłeś, w jakiej nędzy żyję. W moim dzbanie ma ani kropli wody. Nie zostawili mi odzieży, choćby liści, żebym się mógł ochronić przed chłodem. Chwasty zarosły mój ogród. Drapieżne zwierzęta czają się wokół mojego szałasu. Wkrótce pewnie mnie pożrą. Wracaj do swoich i powiedz im, coś tutaj widział i słyszał.
Serce dobrego Indianina napełniło się litością; obiecał człowieczkowi spełnić jego życzenie i pośpieszył z powrotem do obozowiska. Opowiedział współbraciom, jak wygląda szałas dobroczynnego ducha kukurydzy, jak mieszkaniec tego szałasu cierpi i jaką znosi nędzę.
– Mówił mi, że to wy doprowadziliście go do tego stanu – rzekł na zakończenie – i że to przez własne marnotrawstwo ściągnęliście na siebie nieszczęście.
Ludzie ze zdumieniem wysłuchali tej historii. Zrozumieli dopiero teraz, jak bardzo zawinili. Szybko zwinęli obóz, wrócili do swej wioski do nie zasianych pól, na których rozpleniły się chwasty. Zło­żyli psa w ofierze duchowi kukurydzy, oczyścili pole i przygotowali je pod zasiew. Garstkę ziaren nie zjedzonych przez myszy posiali w ziemi bardzo starannie, śpiewając pieśni, które należy śpiewać przy tej robocie.
W biedzie przeżyli do pory żniw. Zebrali obfite plony, użyli ich rozumnie i oszczędnie. Gdy potem wyruszyli na polowanie, szczęście im sprzyjało, ponieważ wciąż jeszcze szczerze żałowali, że zawinili łakomstwem i marnotrawstwem.

Otwarta rana Ameryki

Otwarta rana Ameryki to książka zainspirowana historią rodzinną. Aleksandra Ziółkowska-Boehm pisze o swoim stryju, rzeźbiarzu Korczaku Ziółkowskim, który w skałach Czarnych Wzgórz w dakocie Południowej wykuwał pomnik wodza Indian Crazy Horse'a. Jest to punkt wyjścia tego zbioru opowieści reportażowych poświęconych współczesnemu życiu i sytuacji amerykańskich Indian. Książka napisana prostym, klarownym językiem pokazuje zawiłe i trudne problemy, z którymi Stany Zjednoczone zmagają się od lat. Autorka opisuje szkoły indiańskie, losy kobiet, które nazwała "indiańskimi księżniczkami", pisze o indiańskich szyfrantach z II Wojny Światowej, smutku rezerwatów i o fortunach kasyn gry, wspierających wiele ambitnych przedsięwzięć. Książka zawiera także rozmowy, m.in. z Indianami, przedstawicielami plemion Szejenów, Apaczów, Kiowa, Chiskasaw. Wiele obrazów przedstawionych w tych opowieściach mocno porusza, a także wywołuje pytania. Czy w obecnej sytuacji - mając na uwadze tragiczną przeszłość - można pomóc Indianom? Jak dalece jest to możliwe? Odpowiedź pisarka zostawia czytelnikowi.
 http://www.wydawnictwo-debit.pl/offer,345,otwarta_rana_ameryki.html

pieczęć

W świetle księżyca pełni,
gdy słychać tylko ciszę.
Krzyk się rozległ.
Krzyk duszy bolącej.
Krzyk serca zdesperowanego.
Gdyż ust człowieka tego,
pieczęci kamienne wojownika dumy strzegą

Zdjęcia Indian 6