poniedziałek, 29 grudnia 2014

sama


Lost Bird
tyś była
Sama 
jak wojownik,
co przetrwał bitwę gdy inni zginęli;
jak gwiazda,
której towarzyszki z nieba strącono
jak wilk,
co na skargę nie ma sił ze stada wyrzucony.
W imieniu twym
echa imion tych
co polegli nad Wounded Knee

poniedziałek, 22 grudnia 2014

********



Był orzeł, co dumnie tańczył w obłokach,
dnia swych narodzin niepomny,
a było to,
gdy nie znano jeszcze historii.

Był łabędź, co czerwonymi pióry
inny był wśród mu podobnych,
co chcieli,
usłyszeć jego przed śmiertelną pieśń.

Jest skrzydlaty lud, co w sercach orła ma,
nad którym krąży łabędzi cień i skrzydła,
 co zerwą okowy
i wzbiją się w nieba najwyższy krąg.

Będzie feniks, co w ogniu i pożodze
powstanie z popiołów starego świta,
tworząc nowy świat,
prze oblecze się w orła starszego niż historia.

poniedziałek, 15 grudnia 2014

vine deloria cytaty


Być Indianinem we współczesnej Ameryce to w bardzo realnym sensie – być nierealnym i ahistorycznym.

Historia opisywana przez nie – indiańskich autorów jest często pełna błędów. Potrzebujemy całej grupy ludzi tworzących literaturę faktu. Łatwiej jest pisać o swoich emocjach, niż o faktach. Już przed laty Indianie zaczęli pisać poezję – „Jestem Indianinem w Gallup i jest mi smutno…” Znamy to od dawna i nadszedł czas, by Indianie zaczęli pisać o technice i naukach społecznych.

Jeżeli porusza się między biegunami radykalizmu i umiarkowania, to można poruszać bardzo radykalne kwestie używając umiarkowanego stylu. Generalnie radykalne poglądy starałem się wyrażać umiarkowanie.

Nawet sami Indianie nie są w stanie ustalić, co ich łączy ze stworzeniem, które dla białych antropologów jest tzw. „prawdziwym Indianinem”. Dlatego niektórzy zaczynają uważać, że są jedynie cieniami mitycznego Superindianina.

Porwiemy system wartości tego kraju [USA] na strzępy. Nie jest ważne, że jest nas Indian niewielu. Ważne jest to, że mamy lepszy sposób życia. My Indianie mamy bardziej humanistyczną filozofię życia. My Indianie pokażemy temu krajowi, co znaczy postępować po ludzku. Któregoś dnia ten kraj zmieni swoją konstytucję i swoje prawa tak, by służyły ludziom, a nie własności. Co jest najwyższą wartością w życiu człowieka? Oto jest pytanie.

Widzieć w zajęciu Biura do Spraw Indian [w 1972] lub w okupacji Wounded Knee [w 1973] konspirację działaczy finansowanych przez zagraniczne pieniądze, jak usiłował to czynić w pewnym momencie rząd, to przyznawać się do głębokiej ignorancji w sprawach postaw i przekonań Indian. Nacisk na międzynarodowe uznanie narastał wśród tradycyjnych Indian co najmniej od pokolenia, a ostatnio stał się intensywny także wśród aktywistów. Rząd federalny może nadal udawać, że nie może traktować plemion jako suwerennych narodów, ale problemy za które sam odpowiada stają się istotnymi przeszkodami w kampanii ukrywania trudnych spraw Indian pod dywanem.

Wounded Knee [w 1973] było historyczną cezurą w stosunkach amerykańskich Indian i narodów zachodnioeuropejskich. Było pierwszym wygranym protestem współczesnych narodów tubylczych przeciwko zachodnioeuropejskiej interpretacji historii, bowiem Siuksowie odrzucili definicje, których amerykański system prawny używał do skrywania statusu indiańskich plemion, kreując je jedynie na nieistotny problem wewnętrzny USA. W swojej deklaracji niepodległości Siuksowie Oglala mówili światu o wolności wszystkich rdzennych ludów od tyranii zachodnioeuropejskiej myśli, wartości i interpretacji doświadczeń człowieka. Wounded Knee oznaczało, że Indianie byli zdecydowani poszukiwać swojego miejsca w świecie, że ogłosili swoje wyzwolenie – jeśli nie fizyczne, to duchowe – od przeszłości i że wkraczają oto przed światem w nową fazę istnienia, której dotąd im odmawiano. Widok, jak małe indiańskie plemię usiłuje zrzucić więzy kolonializmu i stać się wolnym narodem fascynował europejskich dziennikarzy, którzy odwiedzali USA i przybywali do Wounded Knee.


Zachodnia cywilizacja nie łączy, niestety, wiedzy z moralnością, lecz łączy wiedzę z władzą i stawia między nimi znak równości. Dziś, gdy na horyzoncie pojawia się informacyjna „superautostrada”, mówi się nam, że brak dostępu do informacji skaże ludzi na życie bez sensu i w biedzie. Tymczasem, gdy przyglądamy się nowoczesnemu społeczeństwu przemysłowemu, to nie ulega wątpliwości, że informacja – sama w sobie – jest bezużyteczna i że im więcej danych gromadzimy, tym bardziej decyzje etyczne i moralne osiągają wymiar fantazji, w której „brak dowodów winy” jest moralnym ekwiwalentem dobrego uczynku