niedziela, 29 czerwca 2014

legenda indiańska

Legenda Apaczów
"To ja utrzymuję porządek na tej zielonej ziemi," powiedział wiatr. "To ja wykonuję całą pracę."
"Nieprawda", powiedziała burza. "To dzięki mnie świat jest taki a nie inny. Ja wszystko robię."
"Moja władza jest największa." Wiatr dmuchną mocno, rozrzucając gałęzie, by udowodnić swoją rację.
"Ziemia potrzebuje mnie." burza zagrzmiała rozgniewana.
"Nie tak bardzo jak mnie."
"Udowodnij to." zagrzmiała burza i odleciała daleko, by nie pozostawać w pobliżu wiatru.
Wiatr zawył i korzystając, że jest sam pomyślał: "Mogę sam pracować. Tak czy inaczej to ja utrzymuję porządek. Sprawię, że rośliny urosną."
Aby to udowodnić, Wiatr zaczął dmuchać. I dmuchał. I dmuchał. Ale żadne rośliny nie urosły. Ziemia powoli zmieniła kolor. Już nie była jak dawniej zielona, ale stała się brązowa, pozbawiona wody i spieczona przez wiatr.
W końcu Wiatr przyznał, że te pochopnie powiedziane słowa nie były prawdziwe. Ziemia potrzebowała burzy.
Wiatr zbliżył się do burzy. "Nie mogę działać samemu. Ziemia potrzebuje nas obojga. Na równi Ciebie i mnie. Chcę, byś znów pracowała z mną."
Burza coraz głośniej i głośniej zagrzmiała wyrażając zgodę. Wkrótce na Ziemię spadł deszcz. Rośliny zazieleniły się i zaczęły rosnąć.
Wiatr poszedł za burzą, szczęśliwy, znów szeleścił w łodygach wysokich traw.
Od tego momentu, burza i wiatr współpracowały, troszcząc się o Ziemię.
http://czytadla.blogspot.com/2009/05/kotnia-wiatru-i-burzy.html

niedziela, 22 czerwca 2014

The Twenty Third Psalm - Indian Version


The GREAT FATHER above a SHEPHERD CHIEF is.
I am His and with Him I want not.
He throws out to me a rope and the name of the rope is love
and He draws me to where the grass is green and the water is not dangerous,
and I eat and lie down and am satisfied.
Sometimes my heart is very weak and falls down
but He lifts me up again draws me into a good road.
His name is WONDERFUL .
Sometimes, it may be very soon, it may be a long long time,
He will draw me into a valley.
It is dark there, but I'll be afraid not,
for it is between those mountains that the SHEPHERD CHIEF will meet me
and the hunger that I have in my heart all through life will be satisfied.
Sometimes he makes the love rope into a whip,
but afterwards He gives me a staff to lean upon.
He spreads a table before me with all kinds of foods.
He puts His hand upon my head and all the " tired " is gone.
My cup he fills till it runs over.
What I tell is true. I lie not.
These roads that are "away ahead" will stay with me
through this life and after;
and afterwards I will go to live in the Big Teepee
and sit down with the SHEPHERD CHIEF forever.


poniedziałek, 9 czerwca 2014

legenda indiańska

Legenda Algonquinów
Duża Błękitna Czapla stała na bagnie przyglądając się swojemu odbiciu w wodzie. Wtem uniosła głowę o czarnym grzebieniu nasłuchując.
Dwie małe, białe Łasice nadchodziły od strony rzeki. Była to matka z synem. Gdy zobaczyły Czaplę, zatrzymały się, by dokładniej się jej przyjrzeć.
"Cóż za piękna ptak!" powiedział syn.
"To jest Błękitna Czapla. Zawsze nosi głowę wysoko!"
"Tak matko, jest wysoka jak drzewo. Gdybym ja był tak wysoki, mógłbym cię przenieść przez tą bystrą rzekę."
Błękitnej Czapli miło było usłyszeć takie pochwały. Lubiła słuchać, jak inni zachwycali się jej wielkością.
Schyliła się nisko by z nimi porozmawiać. "Pomogę wam przejść przez rzekę. Wejdźcie na to stare drzewo leżące w strumieniu. Ja położę się w wodzie na jego końcu, a dziobem sięgnę głęboko w trzciny po drugiej stronie. Oboje przebiegniecie przez drzewo, a potem po moim ciele jak po moście dostaniecie się na drugi brzeg."
Łasice weszły na drzewo leżące w wodzie, a Błękitna Czapla położyła się w wodzie i wetknęła dziób w trzciny po drugiej stronie. Białe Łasice przebiegły szybko i lekko po pniu, a następnie po ptaku i po chwili bezpiecznie stały na drugim brzegu. Podziękowały Błękitnej Czapli i powiedziały, że opowiedzą wszystkim zwierzętom w lesie o wspaniałej Błękitnej Czapli, po czym ruszyły w dalszą drogę.
Stary Wilk stał brzegu rzeki patrząc jak łasice przedostały się na drugą stronę.
"I dla mnie to będzie idealny sposób, by przekroczyć rzekę. Jestem stary i kości mnie bolą."
Kiedy Błękitna Czapla wróciła na bagno, Wilk powiedział do niej, "Teraz już wiem, po co wy Błękitne Czaple żyjecie na bagnie, by być mostem dla chcących przekroczyć rzekę. Ja też chcę przez nią przejść, ale jestem stary i bolą mnie kości. Połóż się w wodzie bym mógł po tobie przejść."
Błękitna Czapla rozgniewała się. Nie lubiła być mostkiem na zawołanie. Stary Wilk zorientował się, że powiedział głupstwo i pomyślał, że powie kilka miłych słów.
"Jesteś duża i silna, Błękitna Czaplo i właśnie dlatego twe ciało tworzy tak wspaniały most. Mogłabyś z łatwością mnie unieść."
Błękitna Czapla uśmiechnęła się do Wilka i powiedziała, "Stary Wilku, wejdź mi na grzbiet a cię przeniosę. "
Wilk uśmiechnął się od ucha do ucha myśląc, że łatwo oszukał Czaplę.
Wilk wskoczył na grzbiet ptaka i Czapla weszła do rwącej rzeki. Kiedy doszła do jej środka, zatrzymała się.
"Wilku, mój przyjacielu", powiedziała Błękitna Czapla," pomyliłeś się. Nie jestem wystarczająco silna, by cię przenieść. Potrzebujesz dwóch czapli, i dlatego mogę cię przenieść tylko przez połowę drogi. Teraz musisz znaleźć inną czaplę, która dokończy dzieła."
Czapla skręciła się i Wilk wpadł do wody.
"Czekaj tu Wilku, aż inna czapla przeniesie cię na drugą stronę," powiedziała i odleciała na bagna.
Nurt był rwący. Żadna czapla się nie zjawiła, więc dokąd Wilk Miał pójść? Na dno rzeki...
Od tego dnia, żaden wilk nigdy nie zaufał czapli.
http://czytadla.blogspot.com/2009/05/milutkie-sowka-nie-osodza-za.html

sobota, 7 czerwca 2014

Święta fajka.Pewnego ranka wiele zim temu dwaj młodzi Lakotowie wyruszyli na polowanie z łukami i strzałami. Kiedy stali na wzgórzu wypatrując zwierzyny, zauważyli w oddali kogoś zbliżającego się do nich w dziwny i piękny sposób. Kiedy ten ktoś zbliżył się do nich, zobaczyli że jest to nadzwyczaj piękna kobieta ubrana w białe jelenie skóry, niosąca na plecach małe zawiniątko. Była ona tak piękna, że jednemu z Lakotów przyszła do głowy niedobra myśl, powiedział o tym swemu towarzyszowi. Ten jednak odpowiedział, że nie można mieć takich myśli, bo ta kobieta na pewno pochodzi od wakan, Świętej Mocy. Tajemnicza osoba była już bardzo blisko, położyła na ziemi swoje zawiniątko i kazała mężczyźnie o złych zamiarach podejść. Skoro tylko podszedł, oboje zostali zasłonięci przez chmurę, a skoro chmura się rozwiała, święta kobieta nadal tam stała, a u jej stóp leżała kupka kości obgryzanych przez okropne węże."Słuchaj", powiedziała dziwna kobieta do drugiego wojownika, "Przybywam do waszego ludu i chcę rozmawiać z wodzem Stojącym Pustym Rogiem. Udaj się do niego i powiedz mu, by przygotował wielki namiot, w którym zbierze się cały lud, i niech przygotują się na moje przyjście. Chcę wam powiedzieć coś bardzo ważnego."Młody człowiek wrócił do namiotu swego wodza i opowiedział mu o tym wydarzeniu: o tym że Kobieta Świętej Mocy ma do nich przybyć i że wszyscy mają się na to spotkanie przygotować. Wódz Stojący Pusty Róg kazał złożyć kilka mniejszych namiotów i zrobić z nich wielki namiot, zgodnie z pouczeniem świętej kobiety. Rozesłał gońców, by kazali ludziom ubrać najlepsze skóry jelenie i zebrać się w wielkim namiocie. Wszyscy byli podnieceni czekając na przybycie świętej kobiety, wszyscy byli ciekawi co ona ma do powiedzenia.Wkrótce młodzi mężczyźni wypatrujący przybycia świętej osoby donieśli, że widzą kogoś zbliżającego się w dziwny i piękny sposób. Nagle ona weszła do namiotu, obeszła go wokół zgodnie z ruchem słońca i stanęła naprzeciw Stojącego Pustego Rogu. Zdjęła z pleców zawiniątko i trzymając je w dwóch rękach przed wodzem powiedziała: "Spójrz! To należy otaczać szacunkiem i miłością. To jest lela wakan, bardzo święte, i jako takie musicie to traktować. Nikt nieczysty nie może tego oglądać, bowiem w tym zawiniątku jest Święta Fajka. Z jej pomocą będziecie w ciągu przyszłych zim wysyłać głos do Wakan Tanka, waszego Ojca i Praojca
http://www.oocities.org/wlodek_fenrych/teksty_wlodka/blackelk.htm