Niegdyś, kiedy świat był jeszcze młody, jeżozwierze nie miały kolców. Pewnego dnia Jeżozwierz spotkał w lesie Niedźwiedzia, który chciał go zjeść. Ale Jeżozwierz wspiął się aż na czub drzewa i tym sposobem się uratował.
Nazajutrz Jeżozwierz zatrzymał się pod krzakiem głogu i zauważył, że jego ciernie boleśnie kłują. Wpadł na świetny pomysł. Ułamał kilka gałęzi głogu i ułożył je sobie na grzbiecie. Poszedł do lasu i tam czekał na Niedźwiedzia. Kiedy Niedźwiedź rzucił się na niego, Jeżozwierz zwinął się w kłębek. Niedźwiedź musiał się cofnąć, bo kolce okropnie go kłuły.
Całe to zdarzenie śledził Nanabozho. Zawołał Jeżozwierza i spytał:
– Skąd ci przyszedł do głowy taki sposób obrony?
– Zawsze mi groziła śmierć, gdy Niedźwiedź kręcił się w pobliżu; więc gdy zauważyłem kolce na krzaku głogu, pomyślałem, że mogłyby mi pomóc – odparł Jeżozwierz.
Wtedy Nanabozho ułamał kilka gałęzi głogu, zeskrobał z nich korę tak, że stały się białe, oblepił ciało Jeżozwierza gliną, powtykał w nią kolce i sprawił, że wrosły od razu w skórę zwierzątka.
– Teraz idź do lasu – rozkazał.
Jeżozwierz spełnił rozkaz, a Nanabozho schował się za drzewem. Wkrótce nadszedł Wilk i rzucił się na Jeżozwierza, ale natychmiast odskoczył i wyjąc z bólu umknął. Nadszedł Niedźwiedź, ale nawet się nie zbliżył do Jeżozwierza, tak się bał jego kolców.
Tak się stało, że jeżozwierze po dziś dzień mają kolce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz