Legenda Indian Algonkinów
Ta stara piękna historia opowiada o tym jak Gluskapi pochwycił Lato.
Od dłuższego już czasu Gluskapi wędrował daleko na północy po lodowej krainie.Gdy zrobił się zmęczony i głodny postanowił schronić się w wigwamie zamieszkałym przez potężnego olbrzyma Zimę. Przyjęto gościa bardzo serdecznie i podano mu fajkę nabitą tytoniem. Zima zabawiał go uroczą historyjką z dawnych czasów pykając przy tym swoją fajkę. Monotonne opowiadanie wywołało lodową atmosferę, która ogarnęła Gluskapiego swym czarem i został uśpiony. Zapadł w głęboki sen- sen zimowy. Spał sześć długich miesięcy, po których gdy czary i mróz ustąpiły obudził się. Udał się w drogę powrotną do domu. Szedł daleko na południe aż zrobiło się tak ciepło, że kwiaty zaczęły kwitnąć dookoła. Doszedł w końcu do tajemniczego lasu, w którym pod starymi drzewami tańczyło dużo malutkich ludzi. Władczynią tego ludu była Lato niezwykle piękna, również bardzo mała istota. Gluskapi pochwycił ją w swoją dużą dłoń. Lassem zrobionym z łosiowej skóry okręcił delikatnie jej ciało i zaczął uciekać ciągnąc ją za sobą. Delikatna istotka biegła z tyłu przeraźliwie wrzeszcząc i szarpiąc za lasso. Gluskapi biegł jednak dalej. Ponownie dotarł na północ i udał się do wigwamu Zimy. Olbrzym przyjął go jak poprzednio bardzo gościnnie i począł opowiadać mu starą historię. Ale teraz Gluskapi był dobrze przygotowany. Lato leżała na jego piersi i emanowała taką siłą i gorącem, że te potężne czary spowodowały u Zimy pierwsze oznaki wyczerpania. Pot spływał mu obwicie z twarzy i powoli zaczął się topić. Zaczęła się również topić jego czapa. Natura wokoło poczęła się budzić i ożywało wszelkie ćwierkające ptactwo. Zielone trawy wschodziły a zwiędnięte ostatniej jesieni liście spłynęły z odwilżą w dół rzeki. Gdy nastała wreszcie nowa pora Gluskapi uwolnił Lato i pozwolił jej wrócić na południe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz