i niebios przestworza.
Wyciągam ręce do Was
uchwycić pragnę Wasze dłonie.
Świat za ramiona trzyma
od Was odciąga.
Pętami swej nienawiści do nas oplata
i ciągnąć pragnie w otchłań.
Lecz silna Waszą siłą
obrazem Waszym w mym sercu.
Rozrywam pęta,
wyrywam się z uchwytu.
I ścieżką krętą
pyłem i łzami codzienności usłaną
podążam znów do Was,
by splotły się nasze dłonie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz