środa, 18 września 2013

moi Indianie...


Moi Indianie. Jacy są? Kim dla mnie są? Po pięciu latach mojej pięknej przygody z Indianami wiem już, że ludzie tkwią w świecie stereotypów kreowanych przez przeciętą literaturę i westerny, będąc często w głębokim błędzie. Ale wracając do mnie, to tak bardzo subiektywnie mówiąc. Moi Indianie to moja jedyna i wieczna miłość. Miłość, na której nigdy się nie zawiodę, która mnie nigdy nie opuści. Moi Indianie to radość i smutek, uśmiech i łzy. Moi Indianie to nie wyidealizowani bohaterowie, ale ludzie, zwykli ludzie z krwi i kości, z ludzkimi zmartwieniami i radościami. Ludzie tak inni od innych, być może lepsi? Skrzywdzeni przez moją rasę, a za ich krzywdę trudno znaleźć godne zadośćuczynienie. Moi Indianie to mój największy wyrzut dla tego świata.
Odważni, dumni, o pięknej duszy i wspaniali ludzie, o których nigdy nie będziemy wiedzieć za dość, bo nawet się nie staramy. Moi Indianie to moja przyszłość. Bezpieczna skała schronienia na egzystencjalnym oceanie sztormów. twierdza nie do zdobycia w kraju ogarniętym wojną. Moi nauczyciele w szkole życia. Punkt osobowości, który nawet w najgorszych chwilach, po przejściu największych zawiłości losu pozwala odnaleźć siebie. Moi Indianie to niedościgniony wzór i autorytet. Moja tarcza i włócznia w walce z przeciwnościami. Moi Indianie to centrum i cel mojego życia...

shania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz