Cytowany fragment pochodzi z przedmowy do książki ''Głos prerii"
C.D
Ilu spośród nich drogą poprzez lądowy przesmyk z Azji przybyło na kontynent - nie
wiadomo. I nikt tego już nie ustali. Wiadomo jednak, że ta tysiące lat trwająca migracja
została zahamowana około 10 000 lat temu kiedy w epoce topnienia lodu i cofania się
lodowca, wezbrały wody i zatopiły ów lądowy pomost, tworząc kilkudziesięciokilometrowej
szerokości cieśninę - dzisiejszą Cieśninę Beringa. Co prawda, pas wody o szerokości
kilkudziesięciu kilometrów nie stanowi dzisiaj żadnej przeszkody, ale wtedy - dziewięć,
dziesięć tysięcy lat temu, dla myśliwych epoki kamienia łupanego, musiał stanowić nie lada
trudność do pokonania.
Nie ma dowodów na to, że przekraczano go jeszcze, nie ma i takich, które
wykluczyłyby taką możliwość. A więc może jakieś pojedyncze grupy korzystały i w
bliższych nam okresach z tej drogi. Któż to wie?
W każdym razie na północnoamerykańskim kontynencie znaleźli się ludzie. Pozostali
tu, przetrwali. Mimo iż około dziesięć tysięcy lat wstecz, z powodów nie wyjaśnionych dotąd
przez naukę, wyginęły wszystkie wielkie zwierzęta, łącznie z koniem - ludzie przetrwali, a
właściwie przetrwali potomkowie pierwszych przybyszów.
Dowodów na potwierdzenie przetrwania potomków ludzi przybyłych z głębi Azji
dostarczają liczne wykopaliska, prace archeologiczne i antropologiczne, fizyka, chemia, i
wiele innych nauk, badających historię kultury materialnej. Człowiek pochodzący z Azji - z
różnych rejonów tego olbrzymiego kontynentu, człowiek reprezentujący różne ludy
azjatyckie nie tylko przetrwał na kontynencie amerykańskim, nie tylko rozprzestrzenił się na
jego bezkresnych obszarach, ale rozwinął się i wytworzył bogatą i zróżnicowaną kulturę.
Jak to czytelnik zapewne zauważył, nie mówię o jednym ludzie azjatyckim. Mówię, iż
na kontynent amerykański napłynęli przedstawiciele wielu pradawnych azjatyckich ludów i
może nie tylko azjatyckich.
Twierdząc tak, mam ku temu poważne podstawy. Pierwszą z nich jest to, iż mimo
znacznych podobieństw, występują też znaczne różnice cech antropologicznych
przedkolumbijskiej ludności Ameryki, różnice, których nie da się wytłumaczyć jedynie
innymi warunkami środowiskowymi, w jakich przez tysiące lat kształtowały się poszczególne
indiańskie grupy plemienne. Gdybyśmy przyjęli tu inne założenie, musielibyśmy stwierdzić,
że rasa biała i rasa murzyńska wywodzą się z jednego pnia etnicznego. Indianie właśnie z
uwagi na swoje różnice i cechy antropologiczne nie mogą wywodzić się z jednego pnia.
Wywodzą się z różnych pni i różnych ras, a więc także z różnych ludów.
Istnieje dowód drugi. W czasach gdy Kolumb odkrył Nowy Świat, kontynent
północnoamerykański - od Zatoki Meksykańskiej po Cieśninę Beringa - zamieszkiwało około
dwu tysięcy różnych plemion, z których każde posługiwało się innym językiem. Prawdą jest,
że wiele tych języków wykazywało znaczne podobieństwa, takie, jakie istnieją np. między
językami polskim, słowackim, czy rosyjskim - podobieństwa potwierdzające nie tylko
wspólny pień etniczny. Istniały jednak i istnieją nadal plemiona używające różnych języków,
języków różniących się od siebie tak bardzo, jak np. polski, arabski, chiński, czy suahili. Nikt
nie odważy się powiedzieć, że te cztery języki posiadają wspólny rodowód, wywodzą się ze
wspólnego pnia kulturowego, a zróżnicowały się tak bardzo pod wpływem ewolucyjnych
przemian różnych środowisk, w których kształtowały się przez tysiąclecia. Byłby to absurd. A
więc plemiona indiańskie, plemiona o tak różniących się językach, muszą pochodzić z
różnych ludów.
Te dwie pozorne dygresje, uczynione tu przeze mnie rozmyślnie i celowo, mają
posłużyć jedynie jako wprowadzenie do uczynienia dygresji najwalniejszej.
Otóż plemiona indiańskie, z którymi przeszło w sto lat po podróżach Kolumba
zetknęli się inni biali - europejscy przybysze różniły się między sobą i to bardzo znacznie
zwyczajami i obyczajami, prawami ustanowionymi przez praojców i, co najważniejsze,
różniły się wierzeniami.
Ten oczywisty fakt z jednej strony potwierdza różnorodność historycznych,
kulturowych i genealogicznych rodowodów Indian; z drugiej uzasadnia zjawiska wielości i
trwałości zróżnicowanych postaw etyczno-moralnych, zróżnicowanych tradycji i obyczajów,
różnych praźródeł duchowego życia i duchowych postaw jednego indiańskiego kręgu
kulturowego wobec innych.
Sat-Okh
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz