poniedziałek, 23 marca 2015

Święte miejsca Indian

Medicine Wheel – święte miejsce północnoamerykańskich Indian, kamienny krąg w górach Bighorn w stanie Wyoming. Dla Indian z żyjących w pobliżu plemion Arapahów, Czarnych Stóp, Wron, Szejenów, Lakotów i Szoszonów miejsce tradycyjnych pielgrzymek, modlitw, ceremonii, poszukiwania wizji i składania darów ofiarnych, wykorzystywane od czasów przed europejską kolonizacją Ameryki Północnej do dziś. Zagrożone przez turystykę masową, odkąd w 1991 roku Federalna Służba Leśna (ang. U.S. Forest Service) zaproponowała rozbudowę infrastruktury turystycznej w okolicy, rozpoczynając promocję kręgu jako lokalnej atrakcji i wyrażając zgodę na wyrąb lasu w sąsiedztwie. Jedno z wielu odwiedzanych od wieków, a obecnie zagrożonych zniszczeniem i profanacją, świętych miejsc tubylczych ludów Ameryki. Na fali popularności New Age miejsce odwiedzane także przez ludzi zainteresowanych szamanizmem, astrologią, obcymi cywilizacjami, itp.
www.wikipedia.pl
na wszelki wypadek fotografia, aby oddalić wizerunek Stonehenge, który przynajmniej mi permanentnie nasuwa się gdy mowa o kamiennym kręgu. :)

No i tak szczerze mówiąc, to oni są naprawdę niezbyt rozgarnięci, aby nie używać słów bardziej negatywnie zabarwionych emocjonalnie. Tyle krzywdy wyrządzili Indianom, to przynajmniej teraz w XXIw. kiedy mienią się takim wspaniałym, oświeconym, humanitarnym państwem, mogliby chociaż takie szczątki tego kulturalnego dziedzictwa zostawić, wiemy przecież, że większość Indian nie wznosiła jakichś trwałych budowli, niech więc przynajmniej taki ślad ich dawnej działalności pozostanie dla ich potomków, nie zbezczeszczony przez turystów i ludzi szukających wrażeń w New Age. Ale w sumie to nie oszukujmy się czego można się spodziewać po państwie, które niecałe 300 lat obiektywnie uznanej historii. Jedyne dziedzictwo, które tam jest to dziedzictwo indiańskie, nie wspominając o krwawej schedzie, którą biali Amerykanie zostawiają swoim następcom, ale i ta to po większości dzięki Indianom.

shania

2 komentarze:

  1. Na temat samych Amerykanów nie będą się wypowiadał bo musiałbym bluzgać, wystarczy jak powiem, że ich nie cierpię razem z ich mentalnością i stylem życia, nie mówiąc już o tym co zrobili Indianom. Pisałem o tym dużo na fb kiedy miałem tam konto...
    Turystyka masowa to po przemyśle i rolnictwie największe zagrożenie dla środowiska i różnorodności kulturowej. Nie mogę więcej pisać bo podchodzę do tego bardzo emocjonalnie chociaż mam już dużo lat na karku, a wychowywałem się jeszcze na "Winnetou" i "Małym Bizonie" w latach 60-siątych... Kto to dzisiaj jeszcze czyta, kto dzisiaj w ogóle czyta... "Pochowaj me serce w Wounded Knee" powinno być lekturą obowiązkową już w podstawówce, a potem jeszcze drugi raz w średnej...

    OdpowiedzUsuń
  2. Na temat Amerykanów, mam chyba całkiem podobne zdanie i też wolę się nie wypowiadać o nich publicznie, w dobie totalnej inwigilacji lepiej nie. A jak myślę, co zrobili Indianom, to mnie tak coś wewnętrznie ściska, ach szkoda słów.
    Wcale nie dziwię się emocjonalnemu stosunkowi do sprawy, bo inaczej nie można do tego podejść, gdy Indianie są bliscy sercu, ono krwawi w takich chwilach.
    Zdarzają się osoby, które czytają.

    OdpowiedzUsuń