niedziela, 20 września 2015

święta ziemia Apaczów zagrożona?

Jakiś czas temu dostałam na maila taką oto wiadomość jak widać poniżej, oczywiście przedstawioną petycję podpisałam za co ładnie mi podziękowano w przesłanej po chwili wiadomości, niestety póki co nie jestem w stanie powiedzieć co dzieje się dalej w rzeczonej sprawie, lecz jeśli tylko otrzymam jakąś informację (a serwis ten co i raz informuje o swoich pozytywnych postępach w podejmowanych akcjach), nie omieszkam poinformować


Rząd USA zamierza oddać gigantycznemu koncernowi górniczemu piękną ziemię, którą okoliczne plemiona Apaczów od dawna uważały za świętą. Przywódcy plemion wybierają się w tym tygodniu do Waszyngtonu, aby podjąć próbę powstrzymania realizacji tego haniebnego projektu. Jeśli już teraz przyłączymy się do ich akcji, pokażemy członkom Kongresu, że świat patrzy im na ręce. Dołącz do nas:


PODPISZ TERAZ
Drodzy Przyjaciele!

Rząd Stanów Zjednoczonych zamierza pozwolić, aby gigantyczna międzynarodowa firma górnicza rozkopała piękną działkę położoną na terenie lasu państwowego, uważaną przez plemię Apaczów za świętą ziemię. Jednak jeśli poprzemy przywódców Apaczów organizujących w tym tygodniu wiec protestacyjny w Waszyngtonie, możemy pomóc zablokować tę haniebną transakcję.

Za rządami wielu krajów ciągnie się niechlubna historia nadużyć wobec ludności tubylczej. Amerykańscy prawodawcy związani finansowo z przemysłem wydobywczym wykorzystali nieuczciwe metody, by uzyskać zgodę na budowę kopalni. Jednak Apacze odpowiedzieli kontratakiem. Są już pierwsze efekty – w tej chwili Kongres rozważa, czy realizacja tego projektu powinna zostać powstrzymana.

Spotkanie między przywódcami Apaczów i decydentami ma odbyć się za kilka godzin. Jeśli wystarczająco wielu z nas wyrazi dziś poparcie dla ich odważnego działania, nasz wspólny głos doda im siły do walki o uratowanie ich dziedzictwa. Wyślijmy wyraźny sygnał rządom krajów na całym świecie, że ziemie i kultura rdzennych mieszkańców nie są na sprzedaż. Podpisz już teraz:

https://secure.avaaz.org/pl/stand_with_the_apache_global_loc/?bCZlCfb&v=62188

Apacze San Carlos od stuleci wykorzystywali równinę Oak Flat na terenie Lasu Państwowego Tonto w stanie Arizona do tradycyjnych ceremonii religijnych. Dzięki swemu znaczeniu kulturowemu oraz naturalnemu pięknu teren ten miał od sześćdziesięciu lat status obszaru chronionego, a kolejne próby zagospodarowania tych ziem na potrzeby przemysłu wydobywczego upadały w Kongresie.

Senatorowie reprezentujący stan Arizona – obu łączą z firmami górniczymi powiązania finansowe – zdołali przepchnąć projekt przez Kongres w ubiegłym roku tylko dlatego, że dołączyli wniosek o wydanie zgody do głosowania nad zupełnie niepowiązaną ustawą dotyczącą obrony narodowej.

Zwolennicy planu prac wydobywczych – pod przywództwem brytyjsko-australijskiego koncernu – argumentują, że kopalnia stworzy nowe miejsca pracy w tym obszarze, ale lokalni przywódcy nie wierzą, by to mieszkańcy mieli znaleźć tam zatrudnienie. Podkreślają też ogromne koszty projektu. Ogromna, rozciągająca się na długości dwu mil, kopalnia miedzi w Oak Flat zniszczy święte miejsce wykorzystywane przez Apaczów od stuleci.

Dołączmy do walki o ocalenie tej świętej ziemi. Gdy przywódcy Apaczów przybędą w tym tygodniu do Waszyngtonu, by wystąpić w obronie swojego bezcennego dziedzictwa, stańmy z nimi ramię w ramię i pomóżmy im wygrać. Podpisz już teraz i podaj nasz apel dalej:

https://secure.avaaz.org/pl/stand_with_the_apache_global_loc/?bCZlCfb&v=62188
Od Brazylii po Tanzanię nasza wspólnota wspierała działania lokalnych społeczności walczących o ochronę własnego dziedzictwa naturalnego i kulturowego. Teraz możemy dopilnować, aby amerykański rząd wywiązał się ze swoich zobowiązań i odpowiedzialności moralnej wobec Apaczów, którzy chronili te ziemie od wielu pokoleń.

Z nadzieją i determinacją,

Nick, Joseph, Rewan, Alex i Emma wraz z całym zespołem Avaaz

Dowiedz się więcej:

New York Times: Święta ziemia Apaczów na sprzedaż (artykuł w j. angielskim)
http://www.nytimes.com/2015/05/29/opinion/selling-off-apache-holy-land.html

Arizona Daily Star: Protest rdzennych mieszkańców przeciwko planom budowy kopalni trwa już trzeci tydzień (artykuł w j. angielskim)
http://tucson.com/news/state-and-regional/tribe-s-protest-of-mine-plan-near-superior-is-in/article_f551fab1-853b-5826-9037-9ddb3739e5fc.html

Tucson: Plemię Apaczów oburzone prywatyzacją świętej ziemi (artykuł w j. angielskim)
http://tucson.com/news/apache-tribe-distressed-by-privatization-of-sacred-land/article_c8f9f32c-80c0-11e4-a781-a7334409bcc3.html

Ocalmy Oak Flat (tekst w j. angielskim)
http://www.apache-stronghold.com/

AzCentral: Przeciwnicy budowy kopalni miedzi Superior wznawiają protest (tekst w j. angielskim)
http://www.azcentral.com/story/news/arizona/politics/2015/06/17/superior-copper-mine-congress-bill-stop/28894741/


niedziela, 13 września 2015

Hoka Hey


Hoka Hey

Masz jedno życie, nie zmarnuj go,
idź swoją drogą,
nikogo nie naśladuj,

bądź sobą,
ucz się od innych,

ale ich nie kopiuj.
Przecież chcesz być niepowtarzalnym.

Hoka Hey
Szanuj życie,

życie jest święte,
wszyscy jesteśmy połączeni,
jesteśmy spokrewnieni,
jesteśmy jednym,

życie daje życie.
Przecież chcesz być nieśmiertelnym.


niedziela, 6 września 2015

6.09.1877 - 6.09.2015
138 rocznica śmierci Szalonego Konia


"Upon suffering beyond suffering; the Red Nation shall rise again and it shall be a blessing for a sick world. A world filled with broken promises, selfishness and separations; a world longing for light again. I see a time of seven generations when all the colors of mankind will gather under the Sacred Tree of Life and the whole earth will become one circle again. In that day there will be those among the Lakota who will carry knowledge and understanding of unity among all living things, and the young white ones will come to those of my people and ask for this wisdom. I salute the light within your eyes where the whole universe dwells. For when you are at that center within you and I am at that place within me, we shall be as one."
Crazy Horse

sobota, 15 sierpnia 2015

Cherokee People, Cherokee Pride


Words and Music by John D. Loudermilk
performed by Paul Revere and the Raiders


They took the whole Cherokee nation
Put us on this reservation
Took away our ways of life
The tomahawk and the bow and knife
Took away our native tongue
And taught their English to our young
And all the beads we made by hand
Are nowadays made in Japan

Cherokee people, Cherokee tribe
So proud to live, so proud to die

They took the whole Indian nation
Locked us on this reservation
Though I wear a shirt and tie
I'm still part redman deep inside

Cherokee people, Cherokee tribe
So proud to live, so proud to die

But maybe someday when they learn
Cherokee nation will return, will return, will return, will return,
will return

sobota, 8 sierpnia 2015

***



Podnosili ramiona ku niebu
w nadziei, że dotkną obłoków, 
chcieli szybować wśród gwiazd.
jedni zwątpili,
inni dusze ptaków
zaklęli w ogniu i stali.

A my wciąż podnosimy ku niebu ramiona
w nadziei, że dotkniemy obłoków.
chcemy szybować wśród gwiazd.
Trwamy cierpliwie ,
aż nasze ramiona przemienią się w skrzydła
uniosą nas ponad marzenia

piątek, 31 lipca 2015

poezja indiańska

I am Wolf
By Darren M. Grine


 I am Sunkmanitu tanka,
I am the spirit of the past,
I am the core of the present,
I am the heart of the future,

I am wolf, native of the Sioux.

piątek, 24 lipca 2015

poezja indiańska

A Wolf Prayer
By Darren M. Grine

Your spirit gave us life
Your power gave us strength
Your existence gave us purpose

Skillfully, you shadowed us
Willingly, we shadowed you
Mirthfully, we beheld Mother Earth

Side by side, we willfully shared
 Graciously, it was both who howled
Together, we cried out to Grandfather

Fear not fear, but embrace
We are the people of the Sioux
You are wolf, our ancestral brother

http://siouxpoet.tripod.com/id8.html

piątek, 17 lipca 2015

Wycinki z indiańskiej prasy sprzed 20 lat

Teksty pochodzą ze strony http://www.indianie.eco.pl/bylo/20lat.html, na której można ich znaleźć o wiele więcej. ja wybrałam te najciekawsze, moim zdaniem rzecz jasna ; )


"Co to znaczy 'tradycjonalista'?
Przed laty tradycyjnym był bez wątpienia ktoś, kto zachowywał nauki przodków i zazwyczaj przewodniczył ceremoniom i stowarzyszeniom. Kiedy poszczególne społeczności zaczęły ulegać amerykańskim wartościom, pojawiła się konieczność nowej definicji. I tak 'tradycyjni' zaczęło oznaczać ludzi aktywnych, podróżujących po kraju by odnawiać i ożywiać ceremonie i szałasy, spotykających się ze Starszyzną i wymieniających proroctwa. Byli to też starzy ludzie, którzy pozostawali w domu i utrzymywali sposoby życia zgodne ich zdaniem z pierwotnymi przykazaniami. Ostatnio pojawiła się nowa definicja, która wzbudziła wiele trosk i wątpliwości. Wielu naszych biurokratów, przewodniczących organizacjom i innym takim instytucjom, uważanych jest obecnie za 'tradycjonalistów'. Szanujemy ich, ale należałoby jasno zdefiniować, jakie są ich cele i dążenia.
Nie można po prostu wziąć udziału w ceremonii i powiedzieć 'Teraz jestem tradycyjnym Indianinem'. Nie wystarczy uczyć się języka i mówić "Znam swój język, więc jestem tradycjonalistą'. Albo 'Mam swoją ziemię, nie ważne, że wydzierżawiłem ją koncernowi ARCO czy Shell, ale mam własną ziemię i to czyni ze mnie tradycyjnego Indianina'. Jeżeli jacyś biurokraci twierdzą, że są tradycjonalistami, a jednocześnie nadal pracują dla rządu lub biurokracji, to nie jest to tradycyjne. Ale jeżeli wykorzystają swoje doświadczenie i wykształcenie, i połączą je z tradycyjnymi wartościami, wtedy mogą wytyczać nam nowe kierunki." ["Coyote - An Elder's View", AN 15/5 8]

"'Nie ma nic atrakcyjnego dla Indian - Miskito, Sumo, czy Rama - w sojuszu z siłami lewicy lub prawicy. Celem jest raczej sojusz z innymi ludami tubylczymi, z innymi tubylczymi kulturami, które mogą zrozumieć ich sytuację' - Bernard Nietchmann [profesor Uniwersytetu Berkeley, znawca Indian Nikaragui -red.]

"Sądząc po najnowszych doniesieniach, podczas gdy zbliżają się wybory prezydenckie roku 1984, znacząca transformacja zaszła u Jamesa Watta, który z najbardziej komercyjnie motywowanego sekretarza spraw wewnętrznych stał się nagle zdeklarowanym obrońcą przyrody. Pan Watt objawił się mediom jako przyjaciel natury, zwolennik dzikiej przyrody i obrońca zagrożonych gatunków, w tym orła łysego. Stając przed kamerami TV, nad rozłożonymi przed nim ciałami 23 orłów, ogłosił likwidację siatki groźnych kłusowników. (…)
Inspektorzy agencji ochrony przyrody rzeczywiście przerwali handlowy krąg z Dakoty Pd., który zabijał ponad 200 orłów rocznie. Zrobili to jednak pomimo sekretarza Watta, a nie dzięki niemu. Co roku administracja prezydenta Reagana, za pośrednictwem Watta, proponowała obcięcie blisko miliona dolarów z budżetu na ochronę zagrożonych gatunków, co zredukowałoby liczbę inspektorów o 45%. Co roku, pod naciskiem prawdziwych obrońców przyrody, Kongres przywracał te fundusze - umożliwiając tym samym Operację Orzeł. (…)
Nie dajmy się nabrac na nowego Jamesa Watta i jego kampanię. Nie wystarczy, by sekretarz spraw wewnętrznych zmienił swój image. Musi jeszcze zmienić niszczącą politykę ochrony przyrody." ["Jim Watt Is Gone", AN 15/5, 19]


"Żółty banner pojawił się parę tygodni temu. 'Zgromadzenie Leczniczego Kręgu Wschodniego Wybrzeża' - głosił. 'Zgromadzenie w celu ponownego połączenia nas z Matką Ziemią, Ojcem Niebo i ludami wszystkich Królestw Ziemi, Wody i Powietrza'. Znałem już to słownictwo. Mieszanka 'tubylczych' idei, wyrażanych w języku naśladującym łaciński styl odnajdywany we wczesnych tłumaczeniach słynnych mów indiańskich oratorów.
'Zgromadzenie zrodzone z wizji Sun Beara, Medicine Mana Czipewejów. Poznawajcie nauki i dołączcie do Ceremonii Uzdrawiania Matki Ziemi.' Przypominało mi to Instytut Omega i program 'New Age' oferowany przez Sufich, gdzie po tygodniu lub weekendzie (i zapłaceniu) można poznać buddyzm, naturalne metody leczenia, esencje kwiatowe, tai chi, świadomość kryształów, itp. Mieszanka szczerości, prostoty, autentycznej wiedzy i pokrętnych technik - czaasem bardziej niż wątpliwych. Dzieci-kwiaty z lat 60. dwie dekady później. Juz nie noszą długich włosów i nie słuchają rocka w błotnistym Woodstock, ale wciąż poszukują. Chociaż wielu z nich stało się już klasą średnią, a nawet wyższą. Mając auta, wille i dyplomy, mogą sobie pozwolić na zapłacenie 100 dolarów za 3-dniową imprezę z 'Ludźmi Leczącymi i Nauczającymi'." [Joseph Bruchac: "Spinning the Medicine Wheel: Bear Tribe in the Catskills", AN 15/5, 20]

czwartek, 18 czerwca 2015










I na koniec weźmy dwie płyty upamiętniające dwóch ludzi, bohatera, indiańskiego wojownika, obrońcy swej ziemi, dzielnego człowieka, który zginą w walce i drugiego amerykańskiego dowódcy, ....i niech kazdy dopisze sobie sam co myśli, ja nie narzucam,'choc dla mnie to bezprawny agresor i ignorant, etc.

piątek, 29 maja 2015

skąd Indianie w Ameryce?


Cytowany fragment pochodzi z przedmowy do książki ''Głos prerii"
C.D
Ilu spośród nich drogą poprzez lądowy przesmyk z Azji przybyło na kontynent - nie
wiadomo. I nikt tego już nie ustali. Wiadomo jednak, że ta tysiące lat trwająca migracja
została zahamowana około 10 000 lat temu kiedy w epoce topnienia lodu i cofania się
lodowca, wezbrały wody i zatopiły ów lądowy pomost, tworząc kilkudziesięciokilometrowej
szerokości cieśninę - dzisiejszą Cieśninę Beringa. Co prawda, pas wody o szerokości
kilkudziesięciu kilometrów nie stanowi dzisiaj żadnej przeszkody, ale wtedy - dziewięć,
dziesięć tysięcy lat temu, dla myśliwych epoki kamienia łupanego, musiał stanowić nie lada
trudność do pokonania.
Nie ma dowodów na to, że przekraczano go jeszcze, nie ma i takich, które
wykluczyłyby taką możliwość. A więc może jakieś pojedyncze grupy korzystały i w
bliższych nam okresach z tej drogi. Któż to wie?
W każdym razie na północnoamerykańskim kontynencie znaleźli się ludzie. Pozostali
tu, przetrwali. Mimo iż około dziesięć tysięcy lat wstecz, z powodów nie wyjaśnionych dotąd
przez naukę, wyginęły wszystkie wielkie zwierzęta, łącznie z koniem - ludzie przetrwali, a
właściwie przetrwali potomkowie pierwszych przybyszów.
Dowodów na potwierdzenie przetrwania potomków ludzi przybyłych z głębi Azji
dostarczają liczne wykopaliska, prace archeologiczne i antropologiczne, fizyka, chemia, i
wiele innych nauk, badających historię kultury materialnej. Człowiek pochodzący z Azji - z
różnych rejonów tego olbrzymiego kontynentu, człowiek reprezentujący różne ludy
azjatyckie nie tylko przetrwał na kontynencie amerykańskim, nie tylko rozprzestrzenił się na
jego bezkresnych obszarach, ale rozwinął się i wytworzył bogatą i zróżnicowaną kulturę.
Jak to czytelnik zapewne zauważył, nie mówię o jednym ludzie azjatyckim. Mówię, iż
na kontynent amerykański napłynęli przedstawiciele wielu pradawnych azjatyckich ludów i
może nie tylko azjatyckich.
Twierdząc tak, mam ku temu poważne podstawy. Pierwszą z nich jest to, iż mimo
znacznych podobieństw, występują też znaczne różnice cech antropologicznych
przedkolumbijskiej ludności Ameryki, różnice, których nie da się wytłumaczyć jedynie
innymi warunkami środowiskowymi, w jakich przez tysiące lat kształtowały się poszczególne
indiańskie grupy plemienne. Gdybyśmy przyjęli tu inne założenie, musielibyśmy stwierdzić,
że rasa biała i rasa murzyńska wywodzą się z jednego pnia etnicznego. Indianie właśnie z
uwagi na swoje różnice i cechy antropologiczne nie mogą wywodzić się z jednego pnia.
Wywodzą się z różnych pni i różnych ras, a więc także z różnych ludów.
Istnieje dowód drugi. W czasach gdy Kolumb odkrył Nowy Świat, kontynent
północnoamerykański - od Zatoki Meksykańskiej po Cieśninę Beringa - zamieszkiwało około
dwu tysięcy różnych plemion, z których każde posługiwało się innym językiem. Prawdą jest,
że wiele tych języków wykazywało znaczne podobieństwa, takie, jakie istnieją np. między
językami polskim, słowackim, czy rosyjskim - podobieństwa potwierdzające nie tylko
wspólny pień etniczny. Istniały jednak i istnieją nadal plemiona używające różnych języków,
języków różniących się od siebie tak bardzo, jak np. polski, arabski, chiński, czy suahili. Nikt
nie odważy się powiedzieć, że te cztery języki posiadają wspólny rodowód, wywodzą się ze
wspólnego pnia kulturowego, a zróżnicowały się tak bardzo pod wpływem ewolucyjnych
przemian różnych środowisk, w których kształtowały się przez tysiąclecia. Byłby to absurd. A
więc plemiona indiańskie, plemiona o tak różniących się językach, muszą pochodzić z
różnych ludów.
Te dwie pozorne dygresje, uczynione tu przeze mnie rozmyślnie i celowo, mają
posłużyć jedynie jako wprowadzenie do uczynienia dygresji najwalniejszej.
Otóż plemiona indiańskie, z którymi przeszło w sto lat po podróżach Kolumba
zetknęli się inni biali - europejscy przybysze różniły się między sobą i to bardzo znacznie
zwyczajami i obyczajami, prawami ustanowionymi przez praojców i, co najważniejsze,
różniły się wierzeniami.
Ten oczywisty fakt z jednej strony potwierdza różnorodność historycznych,
kulturowych i genealogicznych rodowodów Indian; z drugiej uzasadnia zjawiska wielości i
trwałości zróżnicowanych postaw etyczno-moralnych, zróżnicowanych tradycji i obyczajów,
różnych praźródeł duchowego życia i duchowych postaw jednego indiańskiego kręgu
kulturowego wobec innych.

Sat-Okh

piątek, 22 maja 2015

Stoned Jesus - Indian

znalazłam jakiś czas temu taką piosenkę (Tytuł i autor jak w tytule wpisu) dodam, że zespół z tego co się zorientowałam to europejski, ale zbytnio tematu nie drążyłam, więc nie wiem kto tam skąd i dlaczego, ale piosenka o tematyce indiańskiej więc pokazuję:

Jestem Indianinem
Możesz to stwierdzić po moich oczach
Jestem Indianinem
Biali ludzie zawsze łżą
Przynieśliście śmierć, głód i zachłanność

Zabraliście nasze konie, kobiety i nasiona
Ale ja jestem Indianinem
Wkraczającym na wojenną ścieżkę

Jestem Indianinem
Nigdy mnie nie zwyciężycie
Jestem Indianinem
Nie padnę na kolana
Wasi durni bogowie nigdy wam w tym nie pomogą
To jest moja ziemia i tu pozostaję
Bo jestem Indianinem
Wkraczającym na wojenną ścieżkę

Dlaczego to zrobiliście nie mam pojęcia
Musieliście wyjechać, musieliście odejść
Teraz jesteście zgubieni, tak, wszyscy jesteście przeklęci
Z każdym dniem jest coraz gorzej

http://www.tekstowo.pl/piosenka,stoned_jesus,indian.html

piątek, 15 maja 2015

***


Giną rośliny,
odchodzą zwierzęta,
rzeki są ściekiem,
powietrze trującym gazem.

Nie szukaj winnych,
spójrz w lustro.

To my wciąż wycinamy lasy
i wypalamy trawy,
zrywamy, łamiemy, niszczymy depczemy,
a potem narzekamy na szarość miast.

To my wciąż zabijamy zwierzęta,
niszczymy ich domy,
chcemy trofeów, butów, pasków, torebek,
diabli wiedzą czego jeszcze.

To my wylewamy hektolitry zanieczyszczeń,
wyrzucamy śmieci,
myjemy samochody, topimy wszystko co zbędne,
a potem chcemy łowić ryby.

To my emitujemy to wszystko,
budujemy coraz to nowe fabryki,
chcemy energii, najwyższej jakości produktu
i kto wie na co nam to?

A gdybyśmy żyli choć trochę jak Indianie,
otaczały by nas rośliny,
zwierzęta miałyby swe domy obok nas,
rzeki byłyby jak górski kryształ,
powietrze jak życiodajny oddech.

Nie szukaj winnych,
nigdy nie chciałeś słuchać Indian.